Przedstawiamy Wam dziś kolejną publikację.
Jest to pierwszy rozdział opowiadania Drella (Draco+OC) Andrei Green z bloga >link<
AUTORKA BARDZO PROSI O OPINIE!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
„Gdy jedna
wiadomość wywraca Ci życie do góry nogami”
W jednej z Londyńskich dzielnic 16-letnia
Bella Smart odpoczywała w swoim mieszkaniu w tegoroczne wakacje. Uczęszczała
ona do miejscowego liceum. Była ona bardzo mądrą nastolatką, lecz ostatni rok
bardzo zaniedbała naukę i dwa miesiące w ogóle nie chodziła do szkoły, ponieważ
były to bardzo trudne czasy. Tak naprawdę to nikt nie wiedział co się w ogóle
działo. Wiedzieli tyle tylko ,że jacyś ludzie w czarnych pelerynach i srebrnych
maskach przychodzili do wybranego domu i albo szli ich torturować, albo od razu
zabijali tych wszystkich niewinnych ludzi. Dziewczyna nie uczęszczała do szkoły
także dlatego, bo bała się o swoją rodzinę, i że tacy ludzie przyjdą do niej do
domu i zrobią coś jej i jej rodzinie. Była bardzo szczęśliwa, że przeżyła wraz
ze swoją mamą Rose oraz ojcem Andrzejem, lecz było kilka trudnych sytuacji. Na
początku tej wojny kilka razy Ci dziwni ludzie szli w kierunku jej domu, a ona
w tym czasie mocno myślała o swojej rodzinie i aby nic się jej nie stało, a
wtedy gdy byli już o krok od jej drzwi to się cofali i odchodzili w przeciwnym
kierunku. Jednak po paru takich przypadkach, przestali w ogóle się zbliżać do
jej domu i Bella była z tego powodu szczęśliwa, lecz i tak żyła cały czas w
strachu, że oni wrócą. Bella była bardzo piękna, miała długie, proste włosy o
kolorze ciemnego blondu.. Rzęsy miała długie, które idealnie komponowały się z
jej dużymi zielono-szarymi oczami, a usta pełne i lekko różowe. Oprócz tego
była bardzo dzielna i odważna, a skoro przetrwała te trudne czasy to była
pewna, że teraz już wszystko wytrzyma. Dzięki tym wszystkim cechom Bella miała
duże powodzenie u chłopaków, flirtowali z nią , zapraszali ją na randki, jednak
ona nie chciała mieć na razie chłopaka i tak naprawdę to żaden jej się nie
podobał.
Jej wakacyjne odpoczywanie przerwał
niespodziewany dzwonek do drzwi, a ponieważ była sama w domu to strasznie
niezadowolona , że ktoś jej przeszkadza poszła otworzyć drzwi. Jakież było jej zdziwienie,
gdy w wejściu jej oczom ukazał się wysoki, bardzo stary mężczyzna z długa siwą
brodą , długimi, siwymi włosami , z haczykowatym nosem , na którym znajdowały
się okulary-połówki. Założoną miał na sobie długą niebieską szatę ze srebrnymi
gwiazdkami. Sam mężczyzna uśmiechał się od ucha do ucha i odezwał się do
zszokowanej dziewczyny:
-Dzień dobry Bello, mogę wejść?
-Yyy…dzień
dobry…yyy…bardzo mi przykro , ale ja pana nie znam- odpowiedziała niepewnie
nastolatka
-Ale to nic, ważne, że ja panią znam i mam dla Pani
ważną wiadomość.
-Yyy…no
dobrze, niech Pan wejdzie.-po tych słowach mężczyzna od razu wszedł do
mieszkania, pokierował się do salonu i rozgościł się w wygodnym fotelu
,dziewczyna zszokowana bezpośredniością mężczyzny spytała się grzecznie;
-Napije się Pan może czegoś?
-Nie,nie dziękuję. Ale zacznijmy
rozmawiać o celu mojej dzisiejszej podróży, no więc nazywam się
Albus
Dumbledore i jestem dyrektorem Hogwartu- po tych słowach zauważył zdziwiona
minę dziewczyny, więc zaczął wyjaśniać- Hogwart to szkoła magii i
czarodziejstwa…
-Magia nie istnieje- przerwała dziewczyna, zanim
zdążyła ugryźć się w język.
-C...c…co?- odpowiedziała, ponieważ
nie zdołała nic innego z siebie wydusić- Pan żartuje, tak?
-Nie, nie
żartuje , Pani naprawdę jest czarodziejką, a ja czarodziejem, jednak to jest
bardzo dziwię, że twoje magiczne zdolności pojawiły się u Ciebie tak dawno,
ponieważ na pierwszy rok nauki w Hogwarcie ma się 11 lat, a nie 16, no ale
lepiej późno niż wcale…, a wracając do Pani to 1 września wybierzesz się do
Hogwartu i rozpoczniesz tam swoją naukę
-Ale ja już chodzę do szkoły.
-Ale jako
czarodziejka będzie Pani chodzić do szkoły dla czarodziei, a tak na marginesie
to nie dziwiło Cię , że ludzie w długich, czarnych pelerynach nigdy nie
przyszli do twojego domu i nic nie zrobili
Tobie i twojej rodzinie w czasie
wojny?
- Trochę
dziwiło, ale kilka razy szli do nas ,ale jak już byli przed drzwiami to się
odwracali i szli w innym kierunku, ale myślałam, że po prostu mamy szczęście
-Tak się działo, dzięki Twoim
magicznym zdolnościom , na początku gdy nie byłaś jeszcze dobrze rozwinięta w
magicznej dziedzinie zbliżali się do tego domu, jednak gdy już ją opanowałaś to
stworzyłaś magiczną barierę, dzięki, której zabezpieczyłaś siebie i swój dom
przed niebezpieczeństwem, osobiście nie spotkałem się z taką dziedziną magii,
więc jestem pewny, że jesteś wielka czarodziejką, tylko że bardzo dziwne, że
dopiero teraz ujawniły się twoje zdolności, więc jakbyś normalnie szła do
Hogwartu, to byłabyś na szóstym roku , jednak ,że musisz opanować podstawowe
zdolności, więc myślę, że najlepiej będzie jeżeli będziesz uczęszczać na
pierwszy rok nauki
-Co??? O
nie, czy ja wyglądam na jedenastolatkę? Bardzo przepraszam, ale nie będę
chodzić na pierwszy rok, będę chodzić na szósty rok, zgodnie z moim wiekiem-
prawie to wykrzyczała
-Bella
zrozum…, myślę, że nie nadgonisz innych szóstoklasistów w nauce, oni już mają 5
lat nauki za sobą, a ty nic jeszcze nie umiesz…
-Ja wiem, ale niech Pan zrozumie,
jak to będzie wyglądać , że ja będę chodziła na zajęcia z jedenastolatkami?
Obiecuję , że nadgonię ich w nauce, będę chodzić na dodatkowe zajęcia, ale
niech mi Pan pozwoli uczęszczać na szósty rok wraz z rówieśnikami, proszę…
-No dobrze, ale obiecaj , że
będziesz się uczyć najlepiej jak możesz…
-Obiecuję
-No więc dobrze, możesz chodzić na szósty rok
-Bardzo dziękuję- gdy to powiedziała, uśmiechnęła
się
W tej chwili
usłyszeli, że ktoś wchodzi do domu, a po chwili rodzice dziewczyny weszli do
salonu, a mama Belli cała się rozpromieniła i przywitała się:
-O dzień dobry Albusie, mam nadzieję, że przyszedłeś
do nas z wiadomościami dla naszej córki.
-Dzień dobry
Rose, dzień dobry Andrzeju, jak się pewnie domyślacie, to wasza córka jest
czarodziejką, i ma się zjawić 1 września na dworcu King’s Cross na peronie 9 i 3/4 w Londynie
o 11.00
-Peron 9 i 3/4 ??? Przecież nie ma takiego - oburzyła się Bella
-Ależ oczywiście, że jest, twoi
rodzice na pewno Cię zaprowadzą, pamiętajcie, aby się nie spóźnić! A dla ciebie
Bello mam w prezencie „Historię Hogwartu”, abyś zapoznała trochę swoją szkołe,
a tu masz listę potrzebnych rzeczy do szkoły- dyrektor położył pergamin z listą
na stole i wyszedł z pokoju, gdy wychodził, odrzekł jeszcze na pożegnanie:
-No to do widzenia! A my Bell
widzimy się za miesiąc.
-Do widzenia-odpowiedziała cała
trójka razem
Gdy Dumbledore wyszedł, Pani Rose
pierwsza zaczęła mówic:
-Córeczko,
nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że jesteś czarodziejką. No to co, nie ma
na co czekać , pokaż no listę i lecimy na zakupy!-w tym momencie Bella wzięła
do ręki listę i po przeczytaniu jej, odezwała się:
-Ale gdzie
my kupimy do jasnej ciasnej różdżkę, szaty do szkoły, magiczne książki , kociołki
i MIOTŁĘ? Cooo? Po co mi tam niby miotła , co? Co oni se myślą, że ja będę tam
jakąś sprzątaczką?!
-Oj córeczko, spokojnie, nie denerwuj się , miotła
będzie Ci potrzebna, abyś nauczyła się na niej latać!
-A po co ja mam się kurde uczyć latać na miotle , co
oni myślą , że ja nie wiem do czego służy miotła?
-W
magicznym świecie nikt nie używa mioteł do sprzątania, do tego służą czary, a
miotła to środek transportu i też na miotłach gra się w Quiditcha, to taka
magiczna gra, ale póżniej się będziesz o wszystko pytać, a teraz chodźmy na
zakupy . Andrzeju, jedziesz z nami?
-Nie ja lepiej zostanę- odpowiedział jej mąż
-No dobrze,
chodź córciu, jedziemy na zakupy-w tym czasie podeszła do kominka i wzięła z
małej torebki trochę proszku Fiuu,
-Ale mamo, to my nie jedziemy samochodem?-spytała
się bardzo zdziwiona dziewczyna
-o nie, tak będzie o wiele szybciej, a skoro jesteś
już czarodziejką to możemy podróżować kominkiem
-Ale jak „KOMINKIEM”???!!!
-Dobra,
chodź, nie ma czasu na wyjaśnienia, złap mnie za rękę i lecimy.- dodała
podekscytowana matka
Bella szybko
i posłusznie podbiegła do mamy, chwyciła ją za rękę i zauważyła jak jej mama
wrzuca do kominka proszek i ukazały się w nim zielone płomienie a jej mama
wykrzyczała tylko: „Pokątna”
Zdążyła
otworzyć tylko oczy , a razem ze swoja mamą znalazły się na ulicy pełnej ludzi,
domyśliła się , że muszą być to czarodzieje, bo są ubrani podobnie do dyrektora
Hogwartu. Nagle odezwała się jej matka:
Szły w
ciszy, a jej mama zatrzymała się przed sklepem i weszły do środka, podeszły do
kasy, a pan , który tam stał, przywitał się:
-Witaj Rose, co Cię do mnie
sprowadza?
-Przyszłyśmy z moją córką do Ciebie
po różdżkę dla niej- Odpowiedziała pani Rose
-Och , więc
to jest twoja córka? Bella Smart, tak? Miło mi cię poznać! Ja jestem pan
Olivander-wytwórca różdżek, a cos się stało z twoja poprzednia różdżką?
-Tak naprawdę to Bella nie miała
różdżki-wtrąciła się mama Belli
-Ale jak to przecież ona powinna już
chodzić dawno do Howartu?
-Ale
dopiero niedawno odkryła swoje magiczne zdolności, a dzisiaj przybył do nas
Dumbledore, z powiadomieniem, że Bella jest czarownicą i z informacją, ż 1
września ma wyruszyć do Hogwartu,
-To dziwne,
że dopiero w tym wieku ukazują się jej zdolności, no ale dobrze, więc wybierzmy
dla ciebie różdżkę
Gdy Pan
Olivander zakończył to mówić jedno pudełko na szafie zaczęło się ruszać, więc
sięgnął on po nie i je otworzył, bardzo się zdziwił, ale podał ją dziewczynie i
powiedział, aby nią machnęła. Bella zrobiła to co jej pan kazał, a z końca
różdżki wystrzeliły czerwone iskry. Po tym zdarzeniu, wytwórca różdżek klasnął
w ręcę i powiedział:
- To bardzo
dziwne, a zrazem ciekawe, no ale to będzie twoja różdżka, ta którą trzymasz w
ręce, ona sobie wybrała Ciebie jako właściciela
-Ale dlaczego to takie dziwne?-pierwszy raz odezwała
się Bella
-A tego to
Ci nie powiem, ale jestem przekonany, że dowiesz się w odpowiednim momencie i
jestem także pewien , że będziesz wielką czarodziejką-odpowiedział, lekko się
uśmiechając.
Póżniej mama Belli zapłaciła za
różdżkę jakimiś dziwnymi pieniędzmi.Potem mama z córką wyszły i kupiły jej
wszystkie potrzebne rzeczy do szkoły, min, książki,kociołki, szatę , składniki
potrzebne do eliksirów, sowę oraz najnowsza miotłę ‘’Błyskawica 2”. Po kilku
godzinnych zakupach wróciły do domu i Bella poszła się położyć, ciągle się
zastanawiając nad dzisiejszym dniem i nadal nie mogła uwierzyć, że jest
czarodziejka, ale bardzo się cieszyła z tego faktu. Jednak bardzo dziwiło ją
to, że wszyscy na ulicy Pokątnej znali jej mamę, a ona przecież nie jest
czarodziejką, chyba nie…. Nawet nie wiadomo kiedy zmęczona i podekscytowana
dziewczyna zasnęła.
Przez
pozostały miesiąc wakacji Bella odpoczywała, nauczyła się „Historii Hogwartu”
prawie na pamięć, ponieważ bardzo spodobała się jej ta książka, czytała
czarodziejskie książki oraz uczyła się zaklęć, aby nie zawieść Dumbledora.
Nawet nie wiadomo kiedy nastał dzień 31 sierpnia, już jutro miała jechać do
Hogwartu, ona sama nie mogła w to uwierzyć, tej nocy nie mogła zasnąć z
podekscytowania….
Wuchta błędów w tym rozdziale, matko jedyna O_o Nie wiem, czy to jest prowokacja, czy nie, ale tekstu się nie da czytać, nie byłam w stanie nawet dotrwać do końca. Autorce przydałaby się beta do pomocy, widać dużo niedociągnięć w tekście (no, powiedzmy, że to są niedociągnięcia).
OdpowiedzUsuńTak wiem, wiem są błędy, jednak dopiero się uczę i dzięki, że wyrażasz swoje zdanie. Tak... przydałaby się beta, szukam jej ;)
UsuńCzarownicą, nie czarodziejką. Tekst brzmi jak rozmowa dwóch 8 latków, zwłaszcza ze strony Belli. A najbardziej dobiło mnie to "yyy".
OdpowiedzUsuń