Rocznice Blogów
CZERWIEC!

sobota, 21 listopada 2015

Publikacja "Bella i Draco - całkiem nowy świat"


Przedstawiamy Wam dziś kolejną publikację.

Jest to pierwszy rozdział opowiadania Drella (Draco+OC) Andrei Green z bloga >link<
AUTORKA BARDZO PROSI O OPINIE! 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Rozdział 1:

„Gdy jedna wiadomość wywraca Ci życie do góry nogami”

W jednej z Londyńskich dzielnic 16-letnia Bella Smart odpoczywała w swoim mieszkaniu w tegoroczne wakacje. Uczęszczała ona do miejscowego liceum. Była ona bardzo mądrą nastolatką, lecz ostatni rok bardzo zaniedbała naukę i dwa miesiące w ogóle nie chodziła do szkoły, ponieważ były to bardzo trudne czasy. Tak naprawdę to nikt nie wiedział co się w ogóle działo. Wiedzieli tyle tylko ,że jacyś ludzie w czarnych pelerynach i srebrnych maskach przychodzili do wybranego domu i albo szli ich torturować, albo od razu zabijali tych wszystkich niewinnych ludzi. Dziewczyna nie uczęszczała do szkoły także dlatego, bo bała się o swoją rodzinę, i że tacy ludzie przyjdą do niej do domu i zrobią coś jej i jej rodzinie. Była bardzo szczęśliwa, że przeżyła wraz ze swoją mamą Rose oraz ojcem Andrzejem, lecz było kilka trudnych sytuacji. Na początku tej wojny kilka razy Ci dziwni ludzie szli w kierunku jej domu, a ona w tym czasie mocno myślała o swojej rodzinie i aby nic się jej nie stało, a wtedy gdy byli już o krok od jej drzwi to się cofali i odchodzili w przeciwnym kierunku. Jednak po paru takich przypadkach, przestali w ogóle się zbliżać do jej domu i Bella była z tego powodu szczęśliwa, lecz i tak żyła cały czas w strachu, że oni wrócą. Bella była bardzo piękna, miała długie, proste włosy o kolorze ciemnego blondu.. Rzęsy miała długie, które idealnie komponowały się z jej dużymi zielono-szarymi oczami, a usta pełne i lekko różowe. Oprócz tego była bardzo dzielna i odważna, a skoro przetrwała te trudne czasy to była pewna, że teraz już wszystko wytrzyma. Dzięki tym wszystkim cechom Bella miała duże powodzenie u chłopaków, flirtowali z nią , zapraszali ją na randki, jednak ona nie chciała mieć na razie chłopaka i tak naprawdę to żaden jej się nie podobał.

Jej wakacyjne odpoczywanie przerwał niespodziewany dzwonek do drzwi, a ponieważ była sama w domu to strasznie niezadowolona , że ktoś jej przeszkadza poszła otworzyć drzwi. Jakież było jej zdziwienie, gdy w wejściu jej oczom ukazał się wysoki, bardzo stary mężczyzna z długa siwą brodą , długimi, siwymi włosami , z haczykowatym nosem , na którym znajdowały się okulary-połówki. Założoną miał na sobie długą niebieską szatę ze srebrnymi gwiazdkami. Sam mężczyzna uśmiechał się od ucha do ucha i odezwał się do zszokowanej dziewczyny:

-Dzień dobry Bello, mogę wejść?

-Yyy…dzień dobry…yyy…bardzo mi przykro , ale ja pana nie znam- odpowiedziała niepewnie nastolatka

-Ale to nic, ważne, że ja panią znam i mam dla Pani ważną wiadomość.

-Yyy…no dobrze, niech Pan wejdzie.-po tych słowach mężczyzna od razu wszedł do mieszkania, pokierował się do salonu i rozgościł się w wygodnym fotelu ,dziewczyna zszokowana bezpośredniością mężczyzny spytała się grzecznie;

-Napije się Pan może czegoś?

-Nie,nie dziękuję. Ale zacznijmy rozmawiać o celu mojej dzisiejszej podróży, no więc nazywam się

Albus Dumbledore i jestem dyrektorem Hogwartu- po tych słowach zauważył zdziwiona minę dziewczyny, więc zaczął wyjaśniać- Hogwart to szkoła magii i czarodziejstwa…

-Magia nie istnieje- przerwała dziewczyna, zanim zdążyła ugryźć się w język.


- Spodziewałem się takiej twojej reakcji, jednak magia naprawdę istnieje, a ty jesteś czarodziejką.

-C...c…co?- odpowiedziała, ponieważ nie zdołała nic innego z siebie wydusić- Pan żartuje, tak?

-Nie, nie żartuje , Pani naprawdę jest czarodziejką, a ja czarodziejem, jednak to jest bardzo dziwię, że twoje magiczne zdolności pojawiły się u Ciebie tak dawno, ponieważ na pierwszy rok nauki w Hogwarcie ma się 11 lat, a nie 16, no ale lepiej późno niż wcale…, a wracając do Pani to 1 września wybierzesz się do Hogwartu i rozpoczniesz tam swoją naukę

-Ale ja już chodzę do szkoły.

-Ale jako czarodziejka będzie Pani chodzić do szkoły dla czarodziei, a tak na marginesie to nie dziwiło Cię , że ludzie w długich, czarnych pelerynach nigdy nie przyszli do twojego domu i nic nie zrobili

Tobie i twojej rodzinie w czasie wojny?

- Trochę dziwiło, ale kilka razy szli do nas ,ale jak już byli przed drzwiami to się odwracali i szli w innym kierunku, ale myślałam, że po prostu mamy szczęście

-Tak się działo, dzięki Twoim magicznym zdolnościom , na początku gdy nie byłaś jeszcze dobrze rozwinięta w magicznej dziedzinie zbliżali się do tego domu, jednak gdy już ją opanowałaś to stworzyłaś magiczną barierę, dzięki, której zabezpieczyłaś siebie i swój dom przed niebezpieczeństwem, osobiście nie spotkałem się z taką dziedziną magii, więc jestem pewny, że jesteś wielka czarodziejką, tylko że bardzo dziwne, że dopiero teraz ujawniły się twoje zdolności, więc jakbyś normalnie szła do Hogwartu, to byłabyś na szóstym roku , jednak ,że musisz opanować podstawowe zdolności, więc myślę, że najlepiej będzie jeżeli będziesz uczęszczać na pierwszy rok nauki

-Co??? O nie, czy ja wyglądam na jedenastolatkę? Bardzo przepraszam, ale nie będę chodzić na pierwszy rok, będę chodzić na szósty rok, zgodnie z moim wiekiem- prawie to wykrzyczała

-Bella zrozum…, myślę, że nie nadgonisz innych szóstoklasistów w nauce, oni już mają 5 lat nauki za sobą, a ty nic jeszcze nie umiesz…

-Ja wiem, ale niech Pan zrozumie, jak to będzie wyglądać , że ja będę chodziła na zajęcia z jedenastolatkami? Obiecuję , że nadgonię ich w nauce, będę chodzić na dodatkowe zajęcia, ale niech mi Pan pozwoli uczęszczać na szósty rok wraz z rówieśnikami, proszę…

-No dobrze, ale obiecaj , że będziesz się uczyć najlepiej jak możesz…

-Obiecuję

-No więc dobrze, możesz chodzić na szósty rok

-Bardzo dziękuję- gdy to powiedziała, uśmiechnęła się

W tej chwili usłyszeli, że ktoś wchodzi do domu, a po chwili rodzice dziewczyny weszli do salonu, a mama Belli cała się rozpromieniła i przywitała się:

-O dzień dobry Albusie, mam nadzieję, że przyszedłeś do nas z wiadomościami dla naszej córki.



-Dzień dobry Rose, dzień dobry Andrzeju, jak się pewnie domyślacie, to wasza córka jest czarodziejką, i ma się zjawić 1 września na dworcu King’s Cross na peronie 9 i 3/4 w Londynie o 11.00

-Peron 9 i 3/4 ??? Przecież nie ma takiego - oburzyła się Bella

-Ależ oczywiście, że jest, twoi rodzice na pewno Cię zaprowadzą, pamiętajcie, aby się nie spóźnić! A dla ciebie Bello mam w prezencie „Historię Hogwartu”, abyś zapoznała trochę swoją szkołe, a tu masz listę potrzebnych rzeczy do szkoły- dyrektor położył pergamin z listą na stole i wyszedł z pokoju, gdy wychodził, odrzekł jeszcze na pożegnanie:

-No to do widzenia! A my Bell widzimy się za miesiąc.

-Do widzenia-odpowiedziała cała trójka razem

Gdy Dumbledore wyszedł, Pani Rose pierwsza zaczęła mówic:

-Córeczko, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że jesteś czarodziejką. No to co, nie ma na co czekać , pokaż no listę i lecimy na zakupy!-w tym momencie Bella wzięła do ręki listę i po przeczytaniu jej, odezwała się:

-Ale gdzie my kupimy do jasnej ciasnej różdżkę, szaty do szkoły, magiczne książki , kociołki i MIOTŁĘ? Cooo? Po co mi tam niby miotła , co? Co oni se myślą, że ja będę tam jakąś sprzątaczką?!

-Oj córeczko, spokojnie, nie denerwuj się , miotła będzie Ci potrzebna, abyś nauczyła się na niej latać!

-A po co ja mam się kurde uczyć latać na miotle , co oni myślą , że ja nie wiem do czego służy miotła?

-W magicznym świecie nikt nie używa mioteł do sprzątania, do tego służą czary, a miotła to środek transportu i też na miotłach gra się w Quiditcha, to taka magiczna gra, ale póżniej się będziesz o wszystko pytać, a teraz chodźmy na zakupy . Andrzeju, jedziesz z nami?

-Nie ja lepiej zostanę- odpowiedział jej mąż

-No dobrze, chodź córciu, jedziemy na zakupy-w tym czasie podeszła do kominka i wzięła z małej torebki trochę proszku Fiuu,

-Ale mamo, to my nie jedziemy samochodem?-spytała się bardzo zdziwiona dziewczyna

-o nie, tak będzie o wiele szybciej, a skoro jesteś już czarodziejką to możemy podróżować kominkiem

-Ale jak „KOMINKIEM”???!!!

-Dobra, chodź, nie ma czasu na wyjaśnienia, złap mnie za rękę i lecimy.- dodała podekscytowana matka

Bella szybko i posłusznie podbiegła do mamy, chwyciła ją za rękę i zauważyła jak jej mama wrzuca do kominka proszek i ukazały się w nim zielone płomienie a jej mama wykrzyczała tylko: „Pokątna”

Zdążyła otworzyć tylko oczy , a razem ze swoja mamą znalazły się na ulicy pełnej ludzi, domyśliła się , że muszą być to czarodzieje, bo są ubrani podobnie do dyrektora Hogwartu. Nagle odezwała się jej matka:


-No dobrze, więc najpierw pójdziemy po różdżkę

Szły w ciszy, a jej mama zatrzymała się przed sklepem i weszły do środka, podeszły do kasy, a pan , który tam stał, przywitał się:

-Witaj Rose, co Cię do mnie sprowadza?

-Przyszłyśmy z moją córką do Ciebie po różdżkę dla niej- Odpowiedziała pani Rose

-Och , więc to jest twoja córka? Bella Smart, tak? Miło mi cię poznać! Ja jestem pan Olivander-wytwórca różdżek, a cos się stało z twoja poprzednia różdżką?

-Tak naprawdę to Bella nie miała różdżki-wtrąciła się mama Belli

-Ale jak to przecież ona powinna już chodzić dawno do Howartu?

-Ale dopiero niedawno odkryła swoje magiczne zdolności, a dzisiaj przybył do nas Dumbledore, z powiadomieniem, że Bella jest czarownicą i z informacją, ż 1 września ma wyruszyć do Hogwartu,

-To dziwne, że dopiero w tym wieku ukazują się jej zdolności, no ale dobrze, więc wybierzmy dla ciebie różdżkę

Gdy Pan Olivander zakończył to mówić jedno pudełko na szafie zaczęło się ruszać, więc sięgnął on po nie i je otworzył, bardzo się zdziwił, ale podał ją dziewczynie i powiedział, aby nią machnęła. Bella zrobiła to co jej pan kazał, a z końca różdżki wystrzeliły czerwone iskry. Po tym zdarzeniu, wytwórca różdżek klasnął w ręcę i powiedział:

- To bardzo dziwne, a zrazem ciekawe, no ale to będzie twoja różdżka, ta którą trzymasz w ręce, ona sobie wybrała Ciebie jako właściciela

-Ale dlaczego to takie dziwne?-pierwszy raz odezwała się Bella

-A tego to Ci nie powiem, ale jestem przekonany, że dowiesz się w odpowiednim momencie i jestem także pewien , że będziesz wielką czarodziejką-odpowiedział, lekko się uśmiechając.

Póżniej mama Belli zapłaciła za różdżkę jakimiś dziwnymi pieniędzmi.Potem mama z córką wyszły i kupiły jej wszystkie potrzebne rzeczy do szkoły, min, książki,kociołki, szatę , składniki potrzebne do eliksirów, sowę oraz najnowsza miotłę ‘’Błyskawica 2”. Po kilku godzinnych zakupach wróciły do domu i Bella poszła się położyć, ciągle się zastanawiając nad dzisiejszym dniem i nadal nie mogła uwierzyć, że jest czarodziejka, ale bardzo się cieszyła z tego faktu. Jednak bardzo dziwiło ją to, że wszyscy na ulicy Pokątnej znali jej mamę, a ona przecież nie jest czarodziejką, chyba nie…. Nawet nie wiadomo kiedy zmęczona i podekscytowana dziewczyna zasnęła.

Przez pozostały miesiąc wakacji Bella odpoczywała, nauczyła się „Historii Hogwartu” prawie na pamięć, ponieważ bardzo spodobała się jej ta książka, czytała czarodziejskie książki oraz uczyła się zaklęć, aby nie zawieść Dumbledora. Nawet nie wiadomo kiedy nastał dzień 31 sierpnia, już jutro miała jechać do Hogwartu, ona sama nie mogła w to uwierzyć, tej nocy nie mogła zasnąć z podekscytowania….

3 komentarze:

  1. Wuchta błędów w tym rozdziale, matko jedyna O_o Nie wiem, czy to jest prowokacja, czy nie, ale tekstu się nie da czytać, nie byłam w stanie nawet dotrwać do końca. Autorce przydałaby się beta do pomocy, widać dużo niedociągnięć w tekście (no, powiedzmy, że to są niedociągnięcia).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, wiem są błędy, jednak dopiero się uczę i dzięki, że wyrażasz swoje zdanie. Tak... przydałaby się beta, szukam jej ;)

      Usuń
  2. Czarownicą, nie czarodziejką. Tekst brzmi jak rozmowa dwóch 8 latków, zwłaszcza ze strony Belli. A najbardziej dobiło mnie to "yyy".

    OdpowiedzUsuń