Jakiś
czas temu zostałyśmy poproszone (Rzan. & Irlandka — cześć wszystkim!) o
współpracę przez dziewczyny z SKP, które zaproponowały nam napisanie kilku
felietonów. Dziękujemy bardzo za tę możliwość (i anielską cierpliwość do nas
:D)! Felietony na pewno to nie będą, ale mamy nadzieję, że napisane przez nas
teksty Was zaciekawią. Jedne będą w formie miniporadników, inne będą poruszać
ważne naszym zdaniem tematy, które — mamy nadzieję —sprawią, że wielu z Was
usiądzie i chociaż przez chwilę do zastanowi się nad tym, co dzieje się
dookoła.
Dziś
chcemy trochę bardziej przybliżyć Wam temat tłumaczeń.
Coraz
więcej z nas pragnie tłumaczyć obcojęzyczne teksty na polski. Nam osobiście
sprawia to ogromną frajdę, satysfakcję, przede wszystkim pomaga w doskonaleniu
języka. Nawet nie tyle angielskiego, co właśnie polskiego — szukamy synonimów,
idiomów, uczymy się nowych metafor czy ćwiczymy zapisywanie tak zdań, by miały
one sens i przekazywały dokładnie to, co chce autor oryginału. Dodatkowo
uważamy, że niektóre teksty muszą być przetłumaczone, bo aż przykre jest to, że
nie są znane w Polsce z powodu nieznajomości języka.
Ale o
czym powinien pamiętać tłumacz?
- Zgoda? Jaka zgoda?Najważniejsza jest zgoda na tłumaczenie uzyskana od autora oryginalnego tekstu. Co więcej, dobrze widziane jest to, by o tę zgodę powalczyć nie tylko na jednym portalu, gdzie znaleźliśmy tekst, ale przeszperać internet. Z reguły autorzy zamieszczają swoje fanfiction na wielu portalach, na 90% odpowiedzą na jednym z nich. Przyjęło się, że nie powinno zacząć się tłumaczenia bez wysłania prośby o zgodę.
- A co jeżeli autor nie odpowie?Rzan.: Osobiście czekam kwartał na odpowiedź autora. Po tym czasie i tak wysyłam mu link do strony z tekstem, gdzie zamierzam publikować dany tekst. Po angielsku zamieszczam adnotację, że to on jest autorem i czekam na kontakt oraz że zdejmę tekst, jeżeli sobie zażyczy. Po polsku dodaję informację o czekaniu na odpowiedź i ostatniej wizycie autora w internecie (np. Ostatnio zupdate’owany rozdział na portalu X).
- Tekst jest już tłumaczony, ale ja też chcę tłumaczyć. Pierwsze tłumaczenie zostało porzucone.Przede wszystkim powinniśmy się skontaktować z pierwszym tłumaczem. Może nam się wydawać, że tekst jest porzucony, ale dwumiesięczna przerwa od czasu ostatniego rozdziału wcale nie musi tego oznaczać (zdarzało się, że nawet miesięczna przerwa została nazwana porzuceniem). Może się okazać, że tłumacz ma po prostu chwilę przerwy, tak samo jak autorzy mają w swoich tekstach. Na tym forum wywiązała się bardzo interesująca dyskusja na temat przejmowania tłumaczeń. Wypowiedziały się tam takie tłumaczki jak dream, sandwich czy Lampira7. Wszelkie argumenty zostały bardzo ładnie zebrane w za i przeciw. Wydaje nam się, że warto zapoznać się z tym wątkiem.
- Tłumacz nie odpowiada, co teraz?Robimy dokładnie tak, jak w przypadku kontaktu z autorem oryginału — szukamy go wszędzie. Jeśli to nie pomoże, to tak, jak przy zgodzie autora oryginału, dodajemy informację, że czekamy na zgodę pierwszego tłumacza.
- Credits.W fandomie tłumaczeniowym przyjęło się jako obowiązek dodanie linku do tekstu oryginalnego, pseudonim autora, linków do wcześniejszych tłumaczeń (jeżeli przejmujemy tłumaczenie).
- Beta.Beta to osoba, której potrzebuje wiele osób piszących. Nie tylko do swoich opowiadań, ale przede wszystkim właśnie do tłumaczeń. Po angielsku mamy wiele zwrotów, powiedzeń, których nie da się przełożyć na nasz piękny język, ale często jest tak, że pochłonięci tłumaczeniem robimy kalkę z języka angielskiego. Składnia, sens, ułożenie słów często wtedy przysłowiowo leżą i kwiczą, a czasem powstają kwiatki, na przykład: sing with love, Severus zostało przetłumaczone przez osobę bardzo dobrze operującą angielskim na zaśpiewał z miłością Severus. Chodziło o podpisanie listu z pozdrowieniami, Severus (Fanny., pozdrawiamy ;)). Chcąc tego uniknąć, warto postarać się o dobrą betę, która nie tylko sprawdzi naszą pisownię języka polskiego, ale także pomoże z językiem oryginału i wskaże, kiedy przetłumaczyliśmy coś źle albo nawet przez przypadek ominęliśmy któryś fragment!
- Autorka nie dała zgody, a my już publikujemy tekst i mamy grono czytelników.Czasem zdarza się tak, że autor odzywa się do nas po bardzo długim czasie, nawet kilkanaście miesięcy do kilku lat po tym, jak już przetłumaczyliśmy ich prace. Nawet po tak dużym czasie musimy pamiętać, że jeśli chce się być fair i szanowanym w świecie fanfiction, trzeba ten szacunek oddawać. Jeżeli autor napisze, że nie zgadza się na tłumaczenie, musimy przełknąć gorycz, która nas ogarnie, smutek i spełnić prośbę autora — tekst wykasować.
Na
koniec jeszcze takie dwie małe rady, które wynikają z mojego (tj. Rzan.)
doświadczenia:
- Zanim zaczniecie tłumaczyć, przeczytajcie cały tekst. Niestety raz spotkałam się z tekstem, który najpierw przeczytałam w oryginale, a dopiero potem tłumaczenie. Zwroty zostały ewidentnie źle przetłumaczone z powodu nieznajomości przez tłumacza dalszej części opowiadania, tekst tracił całą tę zabawę słowną oraz pojawiły się błędy logiczne. Widoczne było, że spowodowane jest to właśnie brakiem dalszej znajomości.
- Czytajcie notki od autorów. Często są tam jakieś po prostu plotki, informacje, co u nich, ale po przetłumaczeniu prawie czterdziestu drabbli tknęło mnie, by cofnąć się do początku i przeczytać N/A. Co się okazało? Że mogłam sobie zaoszczędzić czasu spędzonego na głowieniu się co autor miał na myśli, gdyż pisarka korzystała z Tłumacza Google… Pisała najpierw w swoim ojczystym języku, wrzucała całość do translatora i trochę tylko poprawiała. Nie chcecie wiedzieć, jakie kwiatki mi wychodziły w tłumaczeniach. Uniknęłabym tego, gdybym poświęciła te parę sekund na początku. :)
Polecam
Wam również grupę Potterowskie
tłumaczenia. Już nie raz pomogli nam z polskimi nazwami eliksirów czy
rzadkimi stworzeniami magicznymi!
Chyba
wsio! :) W razie pytań — komentujcie! Może o czymś zapomniałyśmy lub
chcielibyście wiedzieć więcej na dany temat?
Rzan. z Rzan. tłumaczy i komentuje & Irlandka z Phenylethylaminee
Fajny pomysł z takimi tekstami i ten o tłumaczeniach też Wam bardzo zgrabnie wyszedł. Takie najważniejsze rzeczy, które każdy powinien wiedzieć. :) Wypisanie tego w punktach - super! Wszystko przejrzyste.
OdpowiedzUsuńMam tylko jedną uwagę:
„Przyjęło się, że nie powinno zacząć się tłumaczenia bez wysłania prośby o zgodę.”
Nie „przyjęło się”, bo to brzmi tak, jakby to się samo z siebie rozpowszechniło, jakbyśmy mieli w tym jakiś udział. Tak jest zapisane w prawie. A dokładniej w ustawie z 4 lutego '94 o prawie autorskim i prawach pokrewnych (i zdaję sobie sprawę, że to dziwne, że umiem to wyrecytować z pamięci, ale swego czasu miałam to w małym paluszku i nawet myślałam, żeby napisać o tym jakiś post xD). Bez zgody tłumaczyć możemy dla siebie, do użytku osobistego. Gdy chcemy tłumaczenie rozpowszechnić, musimy mieć zgodę autora (czyli nie tylko wysłać prośbę). Inaczej jest to niezgodne z prawem.
Taka mała uwaga. ;)
Ciekawa jestem, o czym napiszecie następnym razem. :)
Pozdrawiam!
Masz racje :) Tylko nie jestem pewna, czy w prawie nie chodzi o rozpowszechnienie z korzysciami majatkowymi - przynajmniej ja je tak zrozumialam ;) Ale nie mam zadnego znajomego prawnika, postaram sie jednak jakiegos zlapac, bo az sama teraz zlapalam ladna zagwostke :D
OdpowiedzUsuńI dziekujemy!<3
Sama się kiedyś interesowałam tą kwestią korzyści majątkowych. :) W paru źródłach znalazłam informację, że właśnie bez względu na to, czy jest to z korzyściami czy bez, łamiemy prawo. Wtedy gdy jest to nasze źródło dochodu, kara jest po prostu wyższa. Jakoś dwa lata temu była propozycja, by zamieścić w ustawie przy punkcie o rozpowszechnianiu właśnie, że w celu osiągnięcia korzyści majątkowych, jednak nie przeszło.
OdpowiedzUsuńNo ale ja też żadnym prawnikiem nie jestem. ;) Po prostu kopałam niedawno za tym w internecie.
Rzan. & Irlandka - cześć wszystkim!
OdpowiedzUsuńNiepodmieniony dywiz.
Jedne będą w formie miniporadników, inne będą poruszać ważne naszym zdaniem tematy, które, mamy nadzieję, sprawią że wielu z Was usiądzie i chociaż przez chwilę do zastanowienia się nad tym, co dzieje się dookoła nas.
Oj dzieje się w tym zdaniu...
Jedne będą w formie miniporadników, inne będą poruszać ważne naszym zdaniem tematy, które — mamy nadzieję — sprawią, że wielu z Was usiądzie i chociaż przez chwilę zastanowi się nad tym, co dzieje się dookoła.
przede wszystkim, pomaga w doskonaleniu języka
Bez przecinka.
Przyjęło się, że nie powinno zacząć się tłumaczenia bez wysłania prośby o zgodę.
Bez uzyskania zgody. Bo prośbę można sobie wysłać, ale nie jest to równoznaczne z udzieleniem przez autora zgody na tłumacznie. ;)
Po tym czasie i tak wysyłam mu link do strony z tekstem, gdzie zamierzam publikować dany tekst
Do strony z tekstem, gdzie zamierzasz publikować tekst. Aha.
dodajemy informacje ze czekamy na zgodzę pierwszego tłumacza.
Informację. // Że. // Zgodę. // Przecinek przed że.
Beta to osoba, którą potrzebuje wiele osób piszących.
Której.
sing with love, Severus zostało przetłumaczone przez osobę bardzo dobrze operującą angielskim na zaśpiewał z miłością Severus. Chodziło o podpisanie listu z pozdrowieniami, Severus.
Sing to podpisanie? O rili? xD
Jeżeli autor napisze, że nie zgadza się na tłumaczenie, musimy przełknąć gorycz, która nas ogarnie, smutek i spełnić prośbę autora — tekst wykasować.
Smutek też przełknąć? ;)
gdyż pisarka korzystała z google translatora…
Z Tłumacza Google.
Shun — dzięki za wskazanie tych błędów! Tekst czytałam tyle razy, a i tak się tam pojawiły. Będę pilnowała tych dywiz (byłam pewna, że każdą! poprawiłam :)) oraz literówek, jak i form (którą -> której, etc.
UsuńPo Twojej wypowiedzi zauważyłam też, że zastosowałam bardzo mocny skrót myślowy i dopiero teraz wyraźnie to widzę w tym zdaniu: Przyjęło się, że nie powinno zacząć się tłumaczenia bez wysłania prośby o zgodę.
Bez uzyskania zgody. Bo prośbę można sobie wysłać, ale nie jest to równoznaczne z udzieleniem przez autora zgody na tłumacznie. ;) Oczywiście masz tutaj rację. W moim zdaniu chodziło o fakt wysłania prośby, nawet gdy aktywność autora pod tym nickiem ostatni raz była zauważona w roku 2000 czy innym :)
Co do tego sing with love - tutaj autorka popełniła też błąd o czym na PW nam powiedziała, gdy zapytałyśmy - wyłapałam to z całego kontekstu tekstu, gdzie Severus pisał po prostu list :)
Dzięki jeszcze raz!
Tych dywizów. (To jest ten dywiz, nie ta dywiza).
UsuńCo do podpisywania listu: w takim razie powinnyście zaznaczyć, co powinno być zamiast sing with love. ;)
(Dzięki, mam duży problem z l.mn. słowa "dywiz"; nieważne ile bym nie czytała, wypisywała sobie, etc., to i tak zrobię błąd...)
UsuńPrawda, nawet nie pomyślałam, by to zaznaczyć; kolejny skrót myślowy.
Postaram się w ciągu tygodnia poprawić post i poprosić dziewczyny z SKP, by wstawiły zedytowany :)
Pozdrawiam,
Rzan. :)