Od
pół godziny bezskutecznie szukała Harry'ego po całym Hogwarcie, który podczas
obiadu nagle zerwał się z miejsca i wybiegł z wielkiej sali. Przechodząc obok
męskiej łazienki na szóstym piętrze usłyszała cichy szloch, pomieszany z jękami
bólu. Bez wahania weszła do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. To co
zobaczyła, zwaliło ją z nóg.
Na
środku łazienki, w kałuży krwi leżał Draco Malfoy. Jego koszula była całkowicie
przesiąknięta szkarłatną cieczą, a on sam kwilił z bólu. Dziewczyna krzyknęła
ze strachu i rzuciła się w kierunku poszkodowanego. Mimo, że był jej wrogiem,
nie mogła pozwolić mu umrzeć. Dotknęła różdżką poranionego torsu blondyna,
mrucząc zaklęcie leczące. Kiedy krew przestała płynąć, zauważyła, że chłopak
jest nieprzytomny.
Malfoy,
od wakacji, wyraźnie zmienił się z wyglądu. Niegdyś zadbany, zdrowo wyglądający
ślizgon, obecnie był bardzo wychudzony. Jego cera przybrała żółtawy kolor, a
pod oczami pojawiły się sine oznaki zmęczenia. Z szarego spojrzenia zamiast
pewności siebie i arogancji, biła teraz bezradność oraz przerażenie. Platynowe
włosy znajdowały się w nieładzie. Wszystko to przedstawiało prawdziwy obraz
nędzy i rozpaczy.
Hermiona
otrząsnęła się z chwilowego zamyślenia. Zamiast analizować wygląd wroga,
powinna zacząć działać. Delikatnie zdjęła jego koszulę, aby pozbyć się
szkarłatnych plam. W jej oczy od razu rzucił się mroczny znak na lewym
przedramieniu. Zatkała usta dłonią, chcąc zdusić okrzyk przerażenia. Kompletnie
nie spodziewała się, że taki chłystek może być przydatny Voldemortowi. Nie
mogąc się powstrzymać, dotknęła dłonią tatuażu. Ledwo jej palce musnęły przeraźliwie
zimną skórę, chłopak otworzył oczy. Kiedy spojrzał na dziewczynę, jego krew
zawrzała z wściekłości. Pociągnął ją na podłogę, przygważdżając do kafelków.
- Znowu węszysz szlamo - wysyczał
do jej ucha. Gryfonka hardo patrzyła w szare oczy nad sobą, próbując
wyswobodzić się z uścisku ich posiadacza.
- Gdyby nie ja, wąchałbyś teraz
kwiatki od spodu - odburknęła. Nie mogła dać się zastraszyć.
- Gryfoni i ich szlachetność -
zakpił - Jakbyś nie zauważyła, jestem cholernym śmierciożercą i tępicielem
szlam.
- Każdy zasługuje na drugą szansę.
Na te słowa blondyn zaśmiał się
szyderczo. Puścił dziewczynę i wstał. Hermiona podniosła się do pozycji
siedzącej, przecierając obolałe nadgarstki.
- Nawet jeśli wypełniam misję,
mającą na celu uśmiercenie kogoś ważnego? - zapytał po chwili milczenia.
- To zależy czy robisz to z
własnej woli, czy z przymusu.
Dopiero teraz zauważył, że nie ma
na sobie koszuli, a jego klatkę piersiową przecina mnóstwo czerwonych blizn.
Gryfonka spłonęła rumieńcem, zdając sobie sprawę, że trzyma ubranie w ręce.
Oczyściła je z krwi i rzuciła ślizgonowi.
- W takim razie może jest dla
mnie jakaś nadzieja - westchnął - Dzięki Granger.
Po tych słowach wyszedł z
łazienki, zostawiając dziewczynę w całkowitym osłupieniu.
####################
Cały
tydzień myślała o zajściu w łazience. Sprawcą ran Dracona okazał się Harry. Przeczytał
w podręczniku Księcia Półkrwi inkantację zaklęcia Sectumsempra i nie znając
jego skutków, postanowił je wypróbować. Skończyło się na tym, że brunet
natychmiast musiał pozbyć się książki, aby znów nie narazić kogoś na
niebezpieczeństwo.
Mijając
blondyna na korytarzu widziała, jak z każdym dniem coraz bardziej przypomina
wrak człowieka. Nieogolona twarz, powiększające się cienie pod oczami, wymięte
ubrania. Jego zachowanie również uległo znaczącej zmianie. Przestał znęcać się
nad młodszymi, nie chodził wszędzie ze swoimi gorylami, lekcje ze Snapem
wyraźnie nie sprawiały mu już takiej przyjemności.
Któregoś
popołudnia panna Granger przechadzała się korytarzem na szóstym piętrze, kiedy,
tak jak tego pamiętnego dnia , usłyszała szloch. Od razu pobiegła do męskiej
łazienki. Wchodząc do środka, zobaczyła skuloną na podłodze postać. Po
platynowych włosach rozpoznała Malfoya. Powoli podeszła do chłopaka i usiadła
obok niego. Podniósł głowę, by spojrzeć na dziewczynę. Z jego szarych oczy
płynęły łzy, znacząc ścieżkę na zapadniętych policzkach, a twarz była
wykrzywiona w grymasie rozpaczy.
- Ja nie mogę, nie daję już rady
- wybełkotał - On zabije moją rodzinę.
Dziewczyna poczuła, jak żal
ściska jej serce. Położyła dłoń na ramieniu blondyna, chcąc dodać mu otuchy. O
dziwo nie zrzucił jej ręki, ani nie wykonał żadnego gestu świadczącego o
obrzydzeniu.
- Nie chcę tego robić. Nie chcę
zaprzedać duszy diabłu - dodał po chwili, patrząc tępo przed siebie. W pewnym
momencie zwrócił twarz w kierunku gryfonki, i spojrzał prosto w jej orzechowe
oczy.
- Przepraszam za te wszystkie
lata wyzwisk oraz poniżania. Byłem głupim, nadętym szczeniamiem.
Położyła dłonie na jego
policzkach i delikatnie wytarła kciukami, spływające łzy.
- Przeprosiny przyjęte -
wyszeptała uśmiechając się. Przez chwilę trwali w takiej pozycji, chłonąc swoją bliskość. Nawet nie zauważyli, kiedy
ich usta złączyły się w czułym pocałunku. Ślizgon złapał dziewczynę w talii i
posadził na swoich nogach, natomiast ona otoczyła jego szyję ramionami,
jednocześnie wplatając palce w miękkie, jasne włosy. Oboje zapomnieli o wszelkich
troskach. Znaczenie miały jedynie, poruszające się we wspólnym rytmie wargi.
Oderwali
się od siebie, by nabrać powietrza. Ciężko dyszeli, dotykając się nawzajem czołami.
To co miało miejsce przed chwilą było kompletnie niewiarygodne. Dwoje odwiecznych
wrogów wymienia tak ckliwe gesty...
####################
Od
tej pory codziennie spędzali ze sobą dużo czasu. Wypłakiwali się, mocząc sobie
nawzajem ubrania, dyskutowali, przytulali, by choć na chwilę oderwać myśli od
szarej, niebezpiecznej rzeczywistości. Oczywiście Hermiona, wiedząc jak mogliby
zareagować Harry i Rona, postanowiła zachować spotkania w tajemnicy,
szczególnie, że brunet wciąż (słusznie) uważał Dracona za śmierciożercę..
###################
Siedziała
razem z Ronem w opustoszałym pokoju wspólnym gryfonów, czekając na Harry'ego,
który dziwnym trafem zamiast udać się do Slughorna, poszedł do Hagrida, aby
wydobyć potrzebne wspomnienie.
- Może ten felix felicis był
jakiś przeterminowany, albo źle uwarzony - zasugerował Ron, przerywając długotrwałe
milczenie.
- To niemożliwe - odparła
Hermiona - Gdyby był źle uwarzony Harry prawdopodobnie już by nie żył.
W pewnym momencie portret Grubej
Damy otworzył się zamaszyście, a do środka wpadł zdyszany obiekt ich rozmowy.
- Słuchajcie mnie teraz uważnie -
wychrypiał - Wybieram się razem z Dumbledorem na misję. Nie mam pojęcia ile to
potrwa, dlatego zaraz dam wam resztę płynnego szczęścia oraz mapę Huncwotów.
Będziecie sprawdzali, czy pod nieobecność dyrektora Malfoy czegoś nie
kombinuje.
Serce Hermiony zmroził strach.
Musiała jak najszybciej spotkać się z blondynem.
- Idziemy z tobą - odezwał się
Ron.
- Nie, musicie zostać i pilnować,
czy nic złego nie dzieje się tutaj - przerwał mu Harry stanowczym głosem i
pobiegł do swojego dormitorium. Po chwili wrócił z mapą Huncwotów, buteleczką
ze złotym płynem i peleryną niewidką.
- Zostawiam wam to wszystko -
powiedział - Proszę sprawdzajcie co jakiś czas jak wygląda sytuacja na
korytarzach.
- Uważaj na siebie Harry -
wykrztusiła brązowowłosa, zamykając przyjaciela w szczelnym uścisku. Dołączył
do nich Ron i przez moment stali, przytulając się nawzajem, aby chociaż trochę
podnieść się na duchu.
####################
Ukryta
pod peleryną niewidką, bezszelestnie przemierzała ciemne korytarze. Z tego co odczytała
na mapie, Draco właśnie kierował się w stronę pokoju życzeń. Przyspieszyła
kroku, aby zdążyć, zanim wejdzie do środka. Docierając na siódme, słyszała
ciche kroki. Zrzuciła magiczny płaszcz i podążyła w kierunku dźwięku. Kiedy
dotarła na miejsce, ślizgon już chodził wzdłuż pustej ściany. Bez wahania
rzuciła się na jego szyję.
- Hermiono, to nie jest najlepszy
moment - wyszeptał zaplatając dłonie na jej plecach.
- Ale ja muszę z tobą porozmawiać
- odparła, odsuwając się nieco, aby spojrzeć w jego piękne oczy.
- Dobrze - westchnął - Mamy mało
czasu.
Trzymając się za ręce, pomknęli
do jakiejś pustej klasy. Zamknęli za sobą drzwi i ponownie wpadli w swoje
objęcia.
- Harry uważa, że coś knujesz -
wydyszała - Kazał mi ciebie pilnować.
- Bliznowaty ma rację - odrzekł,
chwytając twarz dziewczyny w dłonie - Musisz się gdzieś ukryć. Szkolne
korytarze nie będą dzisiaj bezpiecznym miejscem
- Ale jak to. Wytłumacz mi ...
- Nie mogę nic ci powiedzieć -
przerwał jej - Obiecaj, że schowasz się w jakimś bezpiecznym miejscu.
Na te słowa wyrwała się z objęć
chłopaka.
- Tego nie mogę ci obiecać. Nie
będę siedzieć bezczynnie jeśli moi przyjaciele znajdą się w niebezpieczństwie.
Pokręcił głową i ponownie położył
dłonie na jej policzkach.
- Myślę, że w tym momencie
powinniśmy się rozstać. Stoimy po dwóch stronach barykady.
- Wcale nie - krzyknęła. Czuła
jak z jej oczu, zaczynają płynąć łzy.
- Żegnaj Hermiono- powiedział i
czule pocałował jej usta - Pomimo wszystkiego co się dzisiaj stanie, pamiętaj,
że zawsze będę cię kochał.
- Ja ciebie też - odparła.
Chwilę później Draco zniknął za
drzwiami, zostawiając dziewczynę z rozdartym sercem.
Połączyło
ich uczucie, nie mające w tym momencie prawa bytu. On szlachetnie urodzony,
sługa ciemnych mocy, Ona mugolaczka, walcząca wspólnie z jasną stroną. Teraz,
niemożliwe do pogodzenia, ale po wojnie... kto wie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz