Azkaban
Miejsce było ciemne i zimne, a wilgoć powodowała, że
przez większą część dnia ściany sprawiały wrażenie mokrych. Znalezienie
dogodnej pozycji, która pozwoliłaby zachować odrobinę ciepła, było wyzwaniem.
Nawet koc, który służył mu do okrycia, dawał więcej chłodu, niż powinien w
takich warunkach.
Usłyszał, jak ktoś zbliża się do krat. Wzdrygnął się, rozpoznając kroki dwóch osób. Z reguły Draco przychodził sam.
Usłyszał, jak ktoś zbliża się do krat. Wzdrygnął się, rozpoznając kroki dwóch osób. Z reguły Draco przychodził sam.
— Wyciągniemy cię… — powiedział cichy i
bardzo znajomy głos. A jednak nie mogąc widzieć twarzy mężczyzny, czuł,
jakby dopiero się go uczył.
Azkaban wcale nie był największą karą, jaka mogła go spotkać. Nie była nią nawet śmierć.
Azkaban wcale nie był największą karą, jaka mogła go spotkać. Nie była nią nawet śmierć.
Była nią ślepota.
Bezpieczeństwo
Severus czuje, jak ciepłe i suche dłonie odgarniają mu
z twarzy wilgotne pasma włosów. Ma nieodparte wrażenie, że jest obserwowany,
dlatego stara się, by jego mimika nie zdradzała uczuć.
Zna te dłonie, doskonale wie, że pod kciukiem prawej
znajduje się duża szrama, ciągnąca się aż do nadgarstka, a lewa dość często ma
posiniaczone kłykcie. Mimo wszystko jest przerażony, boi się oddać w ich
czułość, nie wiedząc, kto jeszcze go widzi.
— Chodźmy — słyszy i pokracznie próbuje wstać.
Nie będzie pytał, nauczył się już, że lepiej po prostu
wykonywać polecenia niż je kwestionować.
Dopiero gdy upewni się, że są sami, będzie bezpieczny.
Czas
Nie wiedział, ile czasu minęło od tego, gdy go pojmali
i skazali na Azkaban.
Nie wiedział, ile czasu minęło od tego, gdy Lupin
spełnił obietnicę, wyciągając go z tej dziury.
Nie wiedział, ile czasu minęło od tego, gdy stał się
kolejnym domownikiem Malfoy Manor, a jego pielęgniarką została Hermiona Malfoy,
a wcześniej Granger.
I nie wiedział, ile czasu zajmie mu przyzwyczajenie
się do tego nowego życia. Do bycia częścią czegoś, czego nigdy nie miał. O czym
bał się marzyć.
Teraz stawia powoli kroki, ucząc się na nowo chodzić.
I gdy czasem się potyka, nie poddaje się. Remus pilnuje, by nie upadł.
Droga
Hermiona była silną kobietą, która nie pozwalała, by
ludzie ją oszukiwali. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, ile będzie musiała
poświęcić, wydostając Severusa z więzienia.
Knuła, planowała i pilnowała. Nie bała się pociągnąć
za parę sznurków, ponieważ wiedziała, że dzięki temu zarówno Draco, jak i Remus
ponownie odżyją.
Wojna zmieniła wielu jej znajomych i sama długo nie
chciała przyznać się, że i ona nie była odporna na jej okrucieństwo. Teraz
jednak musiała stawić temu czoło. Poświęcenie, niezłomność i często
nieczyste zagrywki musiały zostać ponownie wykorzystane.
Od tego zależało, czy jej rodzina znowu będzie cała.
I wcale nie czuła się winna.
Ekscytacja
Dziś miał po raz pierwszy wyjść do ogrodów. Hermiona
dopilnowała, by z drogi zostały usunięte wszystkie nierówności w postaci
kamieni czy wystających korzeni. Pawie zapędzono w oddalony kąt, tak, by
biegając, nikomu nie przeszkadzały.
Severus powiedział dość, gdy Granger — w
jego głowie zawsze pozostawała Granger — chciała zaczarować schody w
kładkę.
Da radę.
Chyba.
Skaczący z zadowolenia wilkołak wcale nie pomagał mu
się skupić, ale pozwolił zapomnieć o tym, że Severus nie tak dawno panikował na
samą myśl wyjścia z sypialni.
Nigdy by się nie przyznał, że to lekkie uczucie
podekscytowania udzieliło się i jemu. Nawet gdyby musiał sobie odgryźć język!
Filiżanka
Draco obserwował, jak jego żona kładzie na stoliku
imbryczek z herbatą oraz dwie filiżanki. Powoli i z uwagą nalewała ją do
naczynia, nie chcąc rozlać ani kropli. W powietrzu rozniósł się zapach zielonej
herbaty z prażonym ryżem — dokładnie taka, jaką uwielbiał Severus.
Malfoy śledził wzrokiem, jak Snape pewnie chwyta
talerzyk i unosi filiżankę do ust. Widzi, jak zmarszczki na twarzy mężczyzny
łagodnieją, a jego sylwetka się odpręża, a sam zagłębia się w dyskusji z
kobietą.
Ostatni prezent Narcyzy, przekazywany z pokolenia na
pokolenie każdej kolejnej Lady Malfoy, przyczynił się do zbliżenia się do
siebie dwóch najważniejszych osób w jego życiu.
Groszek
Jako pierwszy oczywiście dowiedział się Remus.
Natychmiast poczuł inny zapach w otoczeniu.
Zaczął nie odstępować Hermiony na krok, reagować na
najcichsze szmery i upewniać się, że nie wychodziła samotnie. Zachowywał się
zupełnie jak alfa pilnujący swoich szczeniąt.
Jego zmianę najwcześniej zauważył Severus, który tak
długo drążył temat, aż jego partner mu się wygadał. Mężczyzna po tej informacji
całkowicie zrozumiał zachowanie Lupina, samemu przy tym zaczął być
nadopiekuńczy względem Lady Malfoy.
Coraz mniej za to odpowiadało to Draco, który przez
zachowanie mężczyzn, spędzał mniejszą ilość czasu ze swoją żoną. Nie widząc
przy tym oporu ze strony Hermiony, zażądał wyjaśnień.
— Jestem w ciąży.
Hipochondria
Gdy Hermiona powiedziała Draco o dziecku, nie sądziła,
że ten tak zareaguje. W końcu mężczyzna stawił czoło śmierciożercom, postawił
się ojcu, walczył o swoje ideały. Zawarł nawet taktyczny sojusz z Potterem i, o
zgrozo!, z Weasleyami.
Wszystko w imię miłości, prawda?
Więc skąd mogła przypuszczać, że teraz Severus będzie
musiał ocucać swojego leżącego na sofie chrześniaka, mamroczącego pod
nosem: Umieram! Duszę się! Moje żebra za bardzo uciskają
na płuca!
Hermiona żachnęła się i obrażona warknęła coś o
hipochondrii.
Ciekawe, czy jak ona zacznie mieć objawy ciąży, to czy
i Draco będzie je miał… W końcu nie może mieć sama porannych mdłości.
Imię
Kiedy powiedziano mu, że Potter planuje nazwać swojego
pierworodnego jego imieniem, nie chciał w to uwierzyć. Nie sądził, by w swoim
życiu słyszał kiedykolwiek coś równie głupiego. Jak ten dzieciak śmie niszczyć
życie swojemu synowi, wiążąc go z nim w tak widoczny sposób? Przecież jeszcze
nienarodzony Potter zasługuje na szacunek i szczęście, a nie kpinę oraz
wyśmiewanie.
— To tylko imię — próbował go przekonywać Remus,
doskonale samemu wiedząc, że to coś więcej: to akceptacja, odwaga i podziw.
Szacunek. Jednak Severus nie potrafił tego jeszcze zaakceptować. Nie uważał, by
był wart. Nie tego.
I nie wiedział, czy kiedykolwiek będzie.
Jabłko
Od dziecka powtarzali mu, że to jest złe. Takie osoby
wyśmiewano publicznie i obrażano. Uczono go, że takie zachowania są nienormalne
i powinno się je leczyć, ale prywatnie, broń Boże nie za pieniądze podatników!
Przytakiwał ojcu, gdy ten wrzeszczał na telewizor, jak to powinni tych wszystkich
pedałów powybijać. Zauważył, że gdy tak przytakiwał, to jego razy stały się
jakby mniej bolesne, zaczął rozumieć, że to dużo lepsze od zagazowania, o
którym opowiadał mu kiedyś ojciec. Że zasługuje.
W końcu był jednym z nich.
Mawiano, że zakazany owoc smakuje najlepiej.
Severus uważał jednak, że to kłamstwo, bo boli
zupełnie tak samo.
Kąpiel
Remus doskonale pamiętał pełnię, po której Severus po
raz pierwszy do niego przyszedł od czasu uwolnienia z Azkabanu. Lupin słyszał
powolne kroki oraz sunięcie dłoni po ścianie w poszukiwaniu drzwi i skrętów
korytarza.
— Severusie — powiedział Lupin, mając nadzieję, że w
jego głosie słychać zaproszenie.
— Przygotowałem ci kąpiel — odparł cichy, nerwowy
głos.
Remus z ulgą przyjął szorstkie i niepewne dłonie, które
pomogły mu w przejściu do łazienki. Nie krył westchnienia satysfakcji i
radości, gdy poczuł, jak uczy się jego ciała na nowo.
Dałby całą wieczność Severusowi na oswojenie się z ciemnością, jeżeli
ten tylko by jej potrzebował.
Lykantropia
Istniała jedna rzecz, której Severus nie mógł
przeboleć bardziej niż brak widoku ukochanej twarzy. Był obojętny, że nie
będzie mógł poczytać ulubionej książki, nie martwił się, że nie jest w stanie
poznać domu, że musi polegać na swojej wyobraźni.
Ślepota odebrała mu więcej niż tylko wzrok. Odebrała
mu możliwość ważenia eliksiru tojadowego.
Draco był wyśmienitym mistrzem eliksirów, ale nawet on
nie potrafił złagodzić przemiany, tak jak robił Severus. Sam Snape nie
wiedział, jak to jest możliwe, ponieważ Malfoy przygotowywał wszystko według
jego zaleceń.
Teraz pozostał mu tylko wsłuchiwanie się w bolesne
jęki i ciche słowa szeptane w marnej próbie ukojenia.
Miłość
Hermiona widziała to w ich zachowaniu, widziała w tym,
jak się do siebie zwracają i przekomarzają. Widziała w każdym ruchu, każdej
decyzji, którą podejmowali — wspólnie i osobno. W każdym oddechu.
Nawet teraz, gdy Severus karcił Remusa za to, jaki ten
jest sentymentalny.
Wiedziała jednak, że żaden z nich nie odważył się tego
powiedzieć i było jej ich żal.
Czując, jak oplatają ją ramiona męża, a na dość sporym
już brzuchu delikatnie kładzie dłoń, zdecydowała, że wyjątkowo nie będzie
brała z nich przykładu.
— Kocham cię — wzdycha, mówiąc czule i mając nadzieję,
że kiedyś i oni powiedzą sobie tak ważne słowa.
Nadzieja
Draco nigdy nie śmiał marzyć o tym, że wyjdzie z tego
cało. Nie wyobrażał sobie, że przetrwają to, co zgotował im wszystkim
Voldemort. Nawet kiedy wygrali ostateczną bitwę, nie miał nadziei, że dożyje
trzydziestki. Nie z ciągłą pokutą za grzechy ojca oraz za to, co sam zrobił
podczas swoich szkolnych lat.
Jednak gdy w dniu swoich trzydziestych pierwszych
urodzin dalej oddychał, po raz pierwszy pozwolił sobie na nieśmiałe myśli, że
jednak wszystko się ułoży z kochaną żoną i synem w drodze. Że w końcu może
prawdziwe żyć, bez udawania, bez ciągłego oglądania przez ramię, z oddechem
Śmierci na karku. Normalnie.
Ojciec
Severus nie wierzył, by Draco był tak okrutny, celowo
używając tego słowa. Przecież mężczyzna doskonale wiedział, jakie ten miał
stosunki z Tobiasem, jakie sam miał z Lucjuszem. Snape nie chciał być
porównywany do takich potworów.
Gdy w końcu ośmielił się skonfrontować z młodzieńcem,
nie spodziewał się takich słów.
— Jesteś moim ojcem, tylko nie takim biologicznym i
nawet nie wiesz, jak żałuję, że nie mam twojej krwi. Wychowałeś mnie, broniłeś,
opiekowałeś się. Zabiłeś dla mnie, poświęciłeś się. Jesteś tym, kto zasłużył na
ten tytuł.
Severus ze świstem wciągnął powietrze. Jego dłonie
drżały, gdy kładł je na ramionach Draco.
— Tato.
Pierworodny
Severus nigdy nie mógłby mieć dzieci. Nie przez fakt,
że nie pożądał kobiet, ale również dlatego, że zadbał o to Voldemort, który
uznał za zabawny pomysł pokazania, co stanie się z jego poplecznikami, którzy
zdradzą. W końcu, po co zdrajcom możliwość przedłużenia paskudnego rodu?
Mężczyzna siłą woli zachował swoją godność. I dopiero
po powrocie udał się do Pomfrey, która ze śmiertelną powagą przyrzekła nikomu
nie wyjawić, co widziała. Jego łez i tego, co zostało z jego genitaliów.
Więc gdy Hermiona nalegała, by uznał Draco jako
swojego pierworodnego, nie opierał się za długo. Ze ściśniętym sercem
obserwował, jak ci zmieniają nazwisko na Snape.
Rosz ha-Szana
Severus w dzieciństwie nie był zbyt wierzący, jednak
wzruszył się, gdy Hermiona przygotowała wieczerzę na Rosz ha-Szana i
zaproponowała wspólną wyprawę do synagogi.
Z Remusem pod ręką oraz Draco za sobą, stawiał pewne
kroki, doskonale wiedząc, że cała ich trójka jest tuż obok i pragnie z nim
uczestniczyć w tym dniu. Gdy przekroczyli próg świątyni, mężczyzna poczuł się
spokojniej, ciszej. Jakby całe troski, które czuł i mu ciążyły, wcale nie były
takie ważne.
Liczyło się, że jego rodzina jest tutaj wraz z nim i
świętuje.
Czuł się ważny, doceniony i z radością wkroczył w ten
Nowy Rok, w nowe życie.
Scorpius
Scorpius był uroczym brzdącem, który już od urodzenia
zaskarbił sobie miejsce w sercach obu dziadków. Spełniali się w swoich rolach
znakomicie, rozpieszczając malucha. Pozwalali mu na wszystko, pomagając przy
tym zakamuflować wszelkie wpadki.
— Lupin! Snape! — Gdy Hermiona wołała ich po nazwisku,
znaczyło, że po raz kolejny Scorpius musiał coś przeskrobać i tłumaczył się
dziadkami. Odetchnęli z ulgą, gdy kobieta swoją złość skierowała ku kolejnemu
mężczyźnie.
— Draco! Do cholery, nasze pawie są białe. Białe!
Widząc, że jej mąż próbuje tłumić śmiech, kobieta
zmarszczyła brwi. Po chwili sama uśmiechnęła się złośliwie.
— Och, jasne. Śmiej się, śmiej. Zobaczymy, jak
odpowiadasz na jego pytania o seksie.
Trąd
Gdy wyszedł po raz pierwszy poza granice posiadłości,
był przerażony. Kurczowo ściskał swoją laskę, stawiając powolne kroki. Udawał,
że nie czuje na sobie spojrzeń pełnych politowania czy wzburzenia, że nie
słyszy szyderczych uwag oraz tych, cieszących się z jego niedoli. Cieszył się,
że słyszał, jak schodzą mu z drogi, odsuwają się. Zupełnie, jakby był
trędowaty. Zabawne. Całe życie uciekali przed nim, a teraz, gdy w końcu po raz
pierwszy nie jest w stanie zrobić im jakiejkolwiek krzywdy, boją się go
bardziej niż przedtem.
Ciepła dłoń Remusa mocniej ścisnęła go w łokciu,
powodując powolną zmianę złości w zadowolenie z zaistniałej sytuacji.
Umysł
Uwielbiała ich czwartkowe wieczory, które mieli tylko
dla siebie. Zaparzała jego ulubioną herbatę i gdy dopisywała pogoda, przenosili
się do ogrodu, by móc cieszyć się zapachem kwitnących róż. Draco i Remus
czasami do nich dołączali, ale obaj wiedzieli, jak ważne są dla nich te
chwile.
Spędzali czas zupełnie jak ojciec z córką, dyskutując
o nowościach w świecie magii czy o artykule, który Hermiona przeczytała,
uważając, że zainteresuje Severusa. Dopingowała go i robiła wszystko, by być
równym wyzwaniem dla niego. Z radością oczekiwała, gdy będą mogli dyskutować o
moralności i etyce.
Bo to, że nie widzi, nie znaczy, że nie jest sobą.
Wędrowiec
Całe życie był na marginesie, z boku, udając i
ukrywając to, kim był. Nie przyznawał się, uciekał, wstydził. Bał samego
siebie. Bał tego, co może zrobić, gdy nie panuje nad sobą, kiedy nie kontroluje
swojego ciała.
Gdy skończył szkołę, przenosił się z miejsca na
miejsce, próbując przetrwać i jednocześnie pomóc innym. Często zastanawiał się,
czy przyjdzie mu kiedyś osiąść i się zadomowić. Nazwać jedno z nich swoim
domem.
Nigdy nie sądził, że tym miejscem będzie właśnie Snape
Manor, dawniej Malfoy Manor, że Severus kiedykolwiek będzie leżał w jego
ramionach odprężony tak, jak teraz.
— Śpij — usłyszał i mocniej przytulił ciepłe ciało.
Zaskoczenie
Trudno ludziom było opisać swoje reakcje na to, co
widzieli. Jedni udawali, że nie dostrzegają, inni jawnie się wpatrywali. Część
była zaskoczona, część oburzona.
Pierwszego września, po raz pierwszy od dawna,
widziano całą rodzinę razem. Severus posiwiał, ale wróciła jego dawna pewność siebie.
Bez wahania schylił się, by blondwłosy chłopczyk mógł go objąć. Remus widocznie
się zgarbił, ale jego sylwetka dalej emanowała pewną siłą. A rodzice? Hermiona
ocierała łzy, których się nie wstydziła, szukając wsparcia u męża.
Siedmioletnia dziewczynka nieśmiało wyciągnęła przed siebie misia, pragnąc go
oddać Scorpiusowi. Niektórzy szeptali, że jest adoptowana.
Rodzina, która emanowała wspólnotą, bliskością i
miłością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz