czwartek, 14 stycznia 2016

Rest in Peace, Alan Rickman.


Drodzy Czytelnicy,

Dziś przychodzimy do Was ze smutnymi wieściami, o których zresztą już pewnie wiecie… W wieku sześćdziesięciu dziewięciu lat odszedł od nas Alan Rickman. Niestety, przegrał walkę z rakiem. 


Kim on był? Niezastąpionym mężem, synem i bratem dla swej rodziny, ale także wspaniałym aktorem, reżyserem i scenarzystą dla świata. Szczerze nie lubił roli Snape'a, bo to ona właściwie dała mu ogromną popularność – a Alan nie chciał być rozpoznawalnym z powodu postaci Severusa, liczył się dla niego całokształt. 
Uchodził za człowieka silnego, który zrobi wszystko, by zwyciężyć. I wygrać.

Zapewne dla wszystkich z nas informacja o jego śmierci była wstrząsem. 

Nie ma go. Po prostu już go nie ma.

Alan Rickman nie był dla mnie nikim bardzo ważnym. Owszem, zawsze gdzieś w środku był, ale... To tyle. 

Dlaczego śmierć osoby, której nie znamy, której prawie nikt z nas nie miał szansy poznać, jest aż tak trudna? 
Bo byliśmy fanami. 
Czekaliśmy na niego. Na nowy film. Nowy wywiad. Nową informację na jego temat.
Może był naszym ulubionym aktorem, a może nie obejrzeliśmy żadnego innego filmu z nim poza Harrym Potterem. 
Jednak zawsze gdzieś w tych odmętach świadomości wiedzieliśmy, że jest. I nie przypuszczaliśmy, że stracimy go tak szybko. 

Nie usłyszymy już o nowym filmie, przedstawieniu z nim w roli głównej bądź o kolejnym wyreżyserowanym przez niego dziele. Nie będziemy mogli obejrzeć nowego wywiadu. 
Nie będziemy mogli usłyszeć jego głosu.

***

1 komentarz:

  1. o kurcze nie wiedzialam o tym. szkoda go swietnym byl aktorem [*]

    OdpowiedzUsuń

Niah | Akinese | Credits: X, X