#02 KONKURS Miniaturka 1

Severus Snape nigdy nie lubił świąt. Nienawidził dekoracji, choinek, ozdób, wymuszanych uśmiechów, ogólnie całej fałszywej atmosfery, jaka panowała w tym miesiącu. Po raz kolejny miał zamiar spędzić je w samotności, w swoich komnatach, jak najdalej od Dumbledore'a i jego tegorocznych, szalonych pomysłów oraz tej całej bandy idiotów.

W tym roku wigilia wypadała dwudziestego czwartego grudnia i był to czwartek, czyli już jutro. Podczas dzisiejszego śniadania w Wielkiej Sali myślał, że się przewróci. Z sufitu zwisały czerwono-zielone szale. Czerwono-zielone. Na pierwszy rzut oka wyglądało to, niczym połączanie kolorów Gryffinoru i Slytherinu ale z drugiej strony, jeżeli się nie mylił, były to też tradycyjne kolory elfów, wymyślonych przyjaciół nieistniejącego Świętego Mikołaja. Na stołach zamiast tradycyjnych potraw, było pełno słodyczy ale dominowały pierniki, dużo pierników, od samego patrzenia bolał już brzuch.  I jeżeli wzrok go nie mylił, kilka dni temu stało tu tylko pięć świątecznych drzewek, a nie piętnaście! Na litość Merlina... Nic nie mówiąc usiadł przy stole nauczycielskim i starał się zjeść normalne śniadanie. Pomieszczenie wypełniły już krzyki oraz bardzo głośne rozmowy uczniów, nauczyciele również próbowali przekrzyczeć siebie, przez co hałas był nie do zniesienia.

- Proszę o ciszę! - rozbrzmiał głos dyrektora - Z okazji tegorocznych świąt chciałbym każdemu złożyć jak najlepsze życzenia i pogody ducha. Mam dla was również drobny prezent. - Powiedział, po czym klasnął w ręce, a duchy z dość dużej wysokości zaczęły zrzucać wełniane skarpety, takie jakie wiesza się zawsze nad kominkiem.

Mistrz eliksirów zlustrował wszystkich wzrokiem. Uczniowie Hufflepuffu i Ravenclawu postępowali przyzwoicie, Slytherin tak samo. Jedynie przy stole Gryffindora, jak zwykle panował totalny chaos, jakby ktoś potraktował ich zaklęciami rozweselającymi, może i mu by się takie przydało? Zdziwiło go zachowanie Pottera, to on był zazwyczaj duszą towarzystwa, a dzisiejszego dnia siedział i smętnie przeżuwał swoje śniadanie. A zresztą, co go to obchodziło?

***

- Harry! Stary, co ci? Nie cieszysz się?! Jutro już święta! Prezenty! - krzyknął uradowany Ron.

- Co? A, tak, cieszę, po prostu jestem zmęczony. Nie wyspałem się - odpowiedział i wymusił uśmiech na twarzy.

- Ale super! - wykrzyknął nagle Neville - w tych skarpetkach są słodycze! Patrzcie!

Wszyscy od razu wzięli do rąk swoje i zaczęli objadać się batonikami i cukierkami. Chociaż to ma sens, po co miałby każdemu dać jedną wełnianą skarpetę? Co mieliby niby z tym zrobić? A tak to przynajmniej poprawią sobie nastrój.

- Kupujecie jakieś prezenty nauczycielom? Albo macie już? - Z letargu wyrwał go głos Mionki.

- Choo? - spytał rudzielec, bo również nie słuchał, był zajęty jedzeniem, a w tym momencie z jego ust wypłynęło mleko z rozdrobnionymi płatkami i zalało stół.

- Braciszku, jesteś obrzydliwy - wtrąciła jego siostra, która patrzyła na niego z niesmakiem, sądziła, że żadna szanująca się osoba, nie zachowuje się publicznie w taki sposób, a jednak jej brat stanowił wyjątek.

- Nie mów z pełnymi ustami - upomniała go Hermiona.

- Co mówiłaś?

- Spytałam - zrobiła głębszy wdech - Czy kupujecie jakieś prezenty nauczycielom?
Ronald spojrzał na nią, jak na wariatkę i powiedział:

- I tak musimy spędzać z nimi praktycznie każdy dzień, po co mamy im cokolwiek kupować?

- Może dlatego, aby zachować jakieś zasady?

- Zasady to ja mam w...

- Ronaldzie Weasley! Ani się mi się waż kończyć tego zdania! - wrzasnęła Granger, chyb trochę za głośno bo parę osób utkwiło w niej wzrok, a ona poczerwieniała ze wstydu.

Właściwie to Harry miał pewien prezent. Jemu się spodobał i miał nadzieję, że osoba która go dostanie uszanuje jego starania.

***

Następnego dnia Severus obudził się w dziwnym nastroju, nie był zły ale nie należał też do normalnych. Po codziennym doprowadzeniu się do porządku zauważył, że pod jego drzwiami stoi kilka małych paczek i jedna torba z reniferem. Zaciekawiony podszedł do nich i przeniósł je na biurko. Na każdym było coś napisane, były to imiona i nazwiska uczniów, a w środku znajdowały się prezenty dla niego. Prawdę powiedziawszy zdziwił się tym, że ktokolwiek będzie chciał mu coś kupić.

Upominków nie było dużo, zaledwie siedem, na pierwszym pisało "Hermiona Granger", dziewczyna wręczyła mu pierniczki i książkę o eliksirach, jakby one mogły przewyższać jego wiedzę.

- Jakie to typowe- powiedział do siebie.

Następne trzy wręczyli mu Ślizgoni, jeden - Albus Dumbledore, i jego wolał jak na razie nie otwierać, chociaż sądząc po zapachu mogło to być coś do jedzenia, kolejny dostał od Horacego Slughorna. Pozostał jeden. Nie był podpisany, a jedynie owinięty w skromy papier podarunkowy.

Zaintrygowany otwarł go. W środku znajdowała się mała szkatułka. Otwarł ją i ujrzał zawartość. Przez chwilę po prostu stał i wpatrywał się w przedmiot. Oprócz tego została dołączona karteczka.

"Mam nadzieję, że Ci się spodoba,

H.J.P"

Dostał małą figurkę z srebrno-czerwonym wężem. A nadawcą był pewien nieznośny Gryfon.

Po chwili uśmiechnął się do siebie i postawił prezent nad kominkiem.


Może te święta nie będą takie złe.

9 komentarzy:

  1. Kopka powiadamiająca :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem! :D
    Muszę przyznać, że ta miniaturka mnie zaskoczyła. Bardzo przyjemnie napisana, moment z Ronem nawet zabawny, a pierwsze zdanie tego tekstu kupiło mnie w zupełności.
    Prawdziwym szokiem okazało się jednak dla mnie ostatnie zdanie. Severus ucieszony z prezentu od Pottera? Cóż... podoba mi się :D Czy słusznie dopatruję się tutaj Snarry, skoro Harry w liściku zwraca się do Severusa na "Ty"? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie za bardzo rozumiem o co chodzi w tej miniaturce. Ogółem całkiem spoko, ale czegoś mi brakuje. Severus jakiś taki nie swój.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też nie rozumiem, o co tutaj chodzi. Dlaczego Severa ucieszyła taka figurka, jaka kryje się za tym historia? Bo musi chyba jakaś być. A cały wątek z kupowaniem prezentów dla nauczycieli wydaje mi się strasznym podlizywaniem i nie dziwię się, że Rona to dziwi :) Ja też zrobiłabym wielkie oczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. „W tym roku wigilia wypadała dwudziestego czwartego grudnia i był to czwartek, czyli już jutro.” – a od kiedy to wigilia jest ruchomym świętem, hm? Chciałaś/eś zapewne powiedzieć o organizacji tego święta w szkole, ale wtedy właśnie trzeba podkreślić, że chodzi o szkolne. No i samo wigilia oznacza dzień przed, więc trzeba napisać albo wigilia Bożego Narodzenia, albo Wigilia (bo jednak przyjęło się, że ta Wigilia to jest dwudziestego czwartego, dlatego wielką, by sprecyzować, że właśnie o to chodzi). I „jutro” całkowicie nie pasuje, ponieważ napisałaś/eś miniaturkę w czasie przeszłym, to jak napisać (posłużę się angielskim, okej?): I came back tomorrow. Bez sensu.
    „Podczas dzisiejszego śniadania w Wielkiej Sali myślał, że się przewróci” – CZAS. Znowu.
    „Na pierwszy rzut oka wyglądało to, niczym połączanie kolorów Gryffinoru i Slytherinu” – Gryffindoru jeśli już i bez przecinka, powinien być po Slytherinu. I kompletnie nie rozumiem tego z kolorami. Oni byli kolorowi? Że Salazar zielony a Godryk czerwony? Moim zdaniem powinno pojawić się słowo, że chodzi o domy.
    „Na stołach zamiast tradycyjnych potraw, było pełno słodyczy ale dominowały pierniki, dużo pierników, od samego patrzenia bolał już brzuch.” – po stołach przecinek. Po słodyczy też.
    „Nic nie mówiąc usiadł przy stole nauczycielskim” – po mówiąc przecinek.
    „starał się zjeść normalne śniadanie” – aha, więc wcześniej jadał nienormalne? ;o
    „Z okazji tegorocznych świąt chciałbym każdemu złożyć jak najlepsze życzenia i pogody ducha.” – chciałbym złożyć jak najlepsze życzenia i pogody ducha? Ale co pogody ducha? Brakuje czasownika.
    „Mam dla was również drobny prezent. – Powiedział” – bez kropki i powiedział małą literą.
    „po czym klasnął w ręce, a duchy z dość dużej wysokości zaczęły zrzucać wełniane skarpety, takie jakie wiesza się zawsze nad kominkiem” –Przepraszam, ale jak niby duchy mogły coś unieść? Przypominam, że przez Jęczącą Martę wszystko przelatywało.
    „Jedynie przy stole Gryffindora, jak zwykle panował totalny chaos, jakby ktoś potraktował ich zaklęciami rozweselającymi, może i mu by się takie przydało?” – w sensie, że przy stole Godryka? Takim osobistym? Bez przecinka przed jak zwykle. Albo z nim, ale wtedy też po zwykle. Jemu, nie mu.
    „Zdziwiło go zachowanie Pottera, to on był zazwyczaj duszą towarzystwa” – ale chyba nie ten kanoniczny, nie?
    „- Ale super! - wykrzyknął nagle Neville - w tych skarpetkach są słodycze! Patrzcie!” – po Neville kropka. A „w” wielką literą. Tu nie masz rozdzielenia wypowiedzi, dwie różne.
    „- Ronaldzie Weasley! Ani się mi się waż kończyć tego zdania! - wrzasnęła Granger, chyb trochę za głośno bo parę osób utkwiło w niej wzrok, a ona poczerwieniała ze wstydu.” – chyba; po głośno przecinek.
    „Po codziennym doprowadzeniu się do porządku zauważył” – cooo? Po codziennym? To w ogóle nie ma sensu ;x
    „pierwszym pisało "Hermiona Granger" – łeee, zły zapis cudzysłowu.
    „Następne trzy wręczyli mu Ślizgoni, jeden - Albus Dumbledore, i jego wolał jak na razie nie otwierać,” – z tego to wynika, że Albus jest Ślizgonem :v

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podoba mi się ta miniaturka, naprawdę chciałabym tam znaleźć coś, co mnie urzekło, ale nie ma nic takiego. Przede wszystkim, nie czuję tutaj Severusa, jest tak bardzo niekanoniczny. Nie twierdzę, że chciałabym przeczytać o zgorzknialcu w święta, prawie jak Ebenezer, ale coś bardziej prawdopodobnego. Ciągle nie wiem, po kiego uczniowie kupują swoim nauczycielom prezenty, jakby ktoś to wyjaśnił, to spoko, ale nic takiego nie było. I ta Mionka, o matulu!, nie mogę tego znieść, no Merlinie… Tekst potrzebuje bety, bo jest cała masa zgrzytów. Czasy szaleją, przecinki pozjadane, literówki tak samo są, logika czasem upada. Potrzeba tu porządnej osoby, która się zna coś, bo tekst MOŻE być dobry, ale wymaga dużo pracy. No i trochę przeredagowania, bo poważnie, same akcje jakieś, bez wyjaśnień, nie mam pojęcia, o co tu chodzi. Przykro mi, ale miniaturka mi w ogóle nie podeszła.
      Odniesienie do tematu jest, zgadzam się, styl autora pracy – hm, tutaj też jest całkiem w porządku, ale brakowało mi trochę bardziej rozbudowanych opisów, które podratowały by tę miniaturkę. Bohaterowie i nie chodzi już o Snape’a, bo nim napomknęłam – są tacy bezosobowi, gdzie ten Harry? Dlaczego właściwie dał Snape’owi figurkę? Nie żeby coś, ale w kanonie, to oni nie bardzo się lubili.
      Cóż, chyba nie mam nic więcej do dodania. Powiem tylko, że wymieniłam część błędów, naprawdę popracuj nad tym. Życzę sukcesów w tworzeniu miniaturek jak i pełnowymiarowych opowiadań. Pracuj nad sobą i rozwijaj swój warsztat! Powodzenia!

      Pozdrawiam,
      mattie.

      Usuń
  6. Nie licząc wpadki z wigilią (w anglii niema wigilii tak naprawdę), która w tym roku wypadała 24 grudnia, co MAttie dokładnie opisała, to pierwszy paragraf mi się bardzo podobał. Po za tym, jak tylko zaczęły się dialogi i kolejne fragmenty to łapałam się za głowę. Rozmowy bardzo sztucznie. Nie myślę, by Hermiona by się afiszowała pomysłem kupowania prezentów przed obawą, bycia osądzaną, że się podlizuje i wybrała by taką książkę, z której Severus Snape by się cieszył i jeszcze bardziej przez to starałby się nienawidzić Gryfonki. Nie rozumiem o co chodzi z tym wężem. Ma on jakieś znaczenie? Do tego te kolory, jasne SLyth i Gryff, ale co dalej ma to miniaturki? Do tego błędy, które rzuciły mi się nawet w oczy! A to coś... I ta Mionka, aż zgrzytać zębami zaczęłam po przeczytaniu tego zdrobnienia...

    drobny prezent. - Powiedział, - po prezent nie stawiamy kropki i powiedział piszemy z małej.

    Powiedział, po czym klasnął w ręce, - w dłonie, w ręce moim zdaniem jest źle, a do tego brzmi koszmarnie.

    Kupujecie jakieś prezenty nauczycielom? Albo macie już? - Hermiona umie się lepiej wypowiadać, a to brzmi jakby siedmiolatek mówił.

    na niego z niesmakiem, sądziła - po niesmakiem kropka, a sądziła jako nowe zdanie.

    Granger, chyb trochę za głośno bo parę osób utkwiło - zgubiłaś a w chyba.

    Prawdę powiedziawszy zdziwił się tym, że ktokolwiek będzie chciał mu coś kupić. - zdziwił się tym, że ktokolwiek w ogóle chciał mu coś kupić.


    "Mam nadzieję, że Ci się spodoba, - od kiedy Harry jest ze Snapem na ty?:>

    No, a tak to podpisuję sie pod Mattie komentarzem. W ogóle nie wiadomo o co chodzi. W dodatku mam wrażenie, jakbym dużej części miniaturki nie przeczytała.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Miniaturka 1:
    Będą kolejną osobą, którą konkretne zdanie rozłożyło po prostu na łopatki :D W tym roku wigilia wypadała dwudziestego czwartego grudnia — no co, jak co, ale Święta Bożego Narodzenia, nie są świętami ruchomymi, tak jak na przykład Wielkanoc ;) One od dawna przypadają 24 grudnia ;)

    Nie rozumiem, dlaczego uczniowie mieliby kupować nauczycielom prezenty. Tak się zastanawiam, czy takie kupowanie było tradycją w szkole autorki? Jeżeli tak - to ja chcę tam uczyć! Takie kupowanie przez uczniów prezentów dla nauczycieli nie jest logiczne, nawet bym powiedziała, że źle widziane - tak mi się wydaje. Rozumiem kupowanie prezentów klasowo, ale dalej to indywidualne mnie mierzwi.

    I niestety będę kolejną osobą, która nie rozumie tej miniaturki. Domyślam się, że jest to po prostu krótka scenka rodzajowa, bez większej fabuły — ot, takie coś krótkiego do przeczytania. Niestety średnio mi się podobało.

    Chciałam wypisać błędy, ale rzuciłam okiem na komentarze dziewczyn wyżej i widzę, że już mnie wyprzedziły, dlatego też odniosę się bardziej, do tego czy tekst mi się podobał. Poniżej tylko te, które najbardziej rzuciły mi się w oczy.

    Slytherinu ale z — przed ale zawsze stawiamy przecinek.

    Mionki.— Mionka? Poważnie? Strasznie mnie to odrzuca - rozumiem, jakby to w dialogu padło, wtedy może i by brzmiało to lepiej, ale nie u narratora trzecioosobowego.
    spytał rudzielec, bo również nie słuchał, był zajęty jedzeniem, a w tym momencie z jego ust wypłynęło mleko z rozdrobnionymi płatkami i zalało stół. — Strasznie nieporadne jest to zdanie. Ma ono tyle interpretacji... Przykład: nie słuchał i dlatego wypłynęło mu z ust mleko. spytał, bo był zajęty jedzeniem... Musisz pamiętać o zachowaniu ciągu przyczynowo-skutkowym w zdaniach.

    Przypilnuj przycinków, ponieważ gubisz je przed takimi partykułami jak ale, czy bo. Powodzenia przy kolejnych tekstach!:)

    Pozdrawiam,
    Rzan. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam wspomnieć jeszcze o dywizach a pauzach! używa się ich inaczej przy zapisie dialogów :) Zerknij na poradnik o poprawności używania ich :)

      Pozdrawiam,
      Rzan.!

      Usuń

Niah | Akinese | Credits: X, X