Severus Snape przechadzając się po swoich zimnych
komnatach szukał jakiejś rzeczy, która dałaby mu upragnione ciepło. Na stole
stał podarek od Albusa, no cóż. Raz kozie śmierć, Mistrz Eliksirów niechętnie
otwiera prezent i z wyrazem szoku na twarzy przygląda się jego zawartości. Owy
przedmiot jest kolorowy i wręcz krzyczy by go wywalić, nie zwracając uwagi na
jego wartość. Ktoś, kto go stworzył, najwyraźniej nie wie co oznacza mieć dobry
gust, jednak mężczyzna zauważa coś jeszcze, rzecz jest wełniana, ciepła i na
pewno mogłaby ogrzać jego lodowate stopy. Waha się, ale i tak mózg stawia na
swoim, rzuca skarpety na stolik i patrząc na zegarek wskazujący czwartą w
nocy, zmęczony idzie spać. W śnie przenosi się w inny świat. Tam nie
istnieje samotność,nie ma wrednego uczucia, które płata nam nie śmieszne figle,
sprawiając, że lodowe ciernie obrastają nasze serce. To uczucie jest mu
znane.
Ranek następuje niebywale szybko, Mistrz Eliksirów budzi się po godzinie ósmej i zdaje sobie sprawę, że zaspał. On zaspał! Nie zdarzyło mu się to nigdy, nigdy! Z wyrazem istnego przerażenia na twarzy, wstaje ubiera swoje szaty, zakładając ciepłe, kolorowe, wełniane skarpety, zjada jedno słodkie, piernikowe ciasteczko, które ofiarowała mu bodajże Minerwa, poranna toaleta zajmuje mu mniej niż zwykle, po niecałych dziesięciu minutach biegnie - !!! - w stronę klasy od eliksirów znajdującej się niedaleko jego gabinetu. Zmachany wchodzi szybkim krokiem do klasy, nie zważając na nic. Nie widzi, że aktualnie Potter zmienił swoje miejsce, a Draco się uśmiechnął do Grnager. Tego nie widzi, natomiast zauważył małego chrząszcza idącego po lekko zalodzonym parapecie, przy ścianie gdzie nie ma okna... Nic nie mówiąc, pisze temat na ciemnozielonej tablicy, zapisuje składniki i nie odwracając się chodź by jeden stopień kątowy, zadaje pytania. Komu, oczywiście każdy może się domyślić. Jednakże, jego stała ofiara zdaje się wie wszystko. Odpowiada mu i to dobrze, co jeszcze w jego zawiłej karierze się nie zdarzyło. Severus, popełniając największy błąd swojego życia, odwraca się akurat w momencie gdy jego ulubiony podopieczny i Syn Lilly łączą usta w namiętnym, dziękującym pocałunku.
- Jak widzę, Pan Potter porzucił swoją orientacje, którą
tak bardzo lubił. - szyderczo kpi z młodzieńca.
- Draco, jak chce potrafi być bardzo przekonujący. -
Wypowiada Potter, po oderwaniu się od ust blondyna.
- Zaiste. - mówi nauczyciel, po czym nie chcąc karać
swoje oczy takimi widokami, odwraca się w kierunku ściany z tablicą. Składniki
zapisane, wszystko dobrze, a więc teraz:
- Do roboty! Wszystko macie na tablicy.
Cała klasa przemierza do składzika, gdzie przechowywane
są produkty potrzebne do mikstury. Ich Mistrz ogląda następujące poczynania
młodocianych Gryffonów, co chwile umilając im chwile swoim dziwięcznym głosem.
Zauważa jedno - na stanowisku Malfoy'a i Potter'a nie ma nikogo. W poszukiwaniu
chłopców idzie do kantorka i natrafia na odbierający dech w piersi widok,
dosłownie, o czym świadczy huk jego ciała, gdy upadł na podłogę tracąc
przytomność z obrzydzenia. Mężczyznę przenoszą do szpitala, gdzie Poppy czule
się nim opiekuje. No, może nie czule, ale z troską. Nie można tak słodzić.
Snape po jakiejś godzinę po wypadku budzi się, Albus od razu chce się
dowiedzieć co spowodowało jego zasłabnięcie. Zgrabnie zwala to na brak
odżywczego posiłku, nikt nie był, aż tak zły by wiedzieć co tam ujrzał. Sam
Voldemort nie zasługiwał na taką karę. Jednakże szczęście Ciemnowłosego nie
trwa długo, mdleje po raz kolejny, tym razem jego złośliwy mózg przedstawia mu
scenę jaką ujrzał w kantorku. Harry Potter w czapce Mikolaka znajduje się
pomiędzy udami Dracona Malfoy'a. Spodnie blondyna są osunięte do kostek, a jego
twarz co chwile wykrzywia się z przyjemności... Severus nie wiedzi już niczego,
tamten obraz został zastąpiony innym. Wielkie kolorowe skarpety przemierzają
świat, gdzie po bokach drogi kolorowo błyszczą świąteczne ozdoby, trawa jest czerwono-zielona,
a małe wesołe reniferki skakają przy choineczkach poustawianych w równym
rządku, skrzaciki noszą prezenty.... Jego mózg krzyczy już tylko jedno:
- Chce z powrotem tam! Moje oczy! To jest gorsze! Czemu
nikt mnie nie uratuje, jak te księżniczki ?
Gdyby ktoś wiedział, że Opiekunka Gryffindor'u,
aktualnie śmiejąca się głośno w swoich kwaterach, specjalnie
dodała pewnego środka do pierniczków, który właśnie wywołują takie chore
objawy... Święta to czas radosny! Niech radość go meczy, niczym On uczniów!
Kopka powiadamiająca :D
OdpowiedzUsuńO rany, no czegoś takiego to się nie spodziewałam :D Ludzka wyobraźnia nie zna granic. Nie wiem jak innych, ale mnie to rozbawiło. Udała się nam Minerwa :D
OdpowiedzUsuńJakieś takie mało świąteczne, wulgarne i głupawe.
OdpowiedzUsuńPowiedziałam, że skomentuję wszystkie, to skomentuję! Jednak będzie to zdecydowanie krótki komentarz.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim nie używaj w tekstach wyrazów z języka powszechnego — np. wywalić
W 3/4 tekstu musiałam przerwać czytanie — czy to jest troll? Ten tekst jest zły, wulgarny, koszmarny i nie mogę w nim dostrzec nic, naprawdę nic co mogłabym pochwalić.
Pozdrawiam,
Rzan.