Witaj LuliLU!
W końcu powstała ta miniaturka, dedykowana dla Ciebie.
Muszę przyznać, że nie jestem z niej zadowolona tak bardzo, jakbym chciała.
Kiedy zabierałam się za pisanie zupełnie dałam się pochłonąć opowiadaniu. W pewnym momencie zorientowałam się, że piszę już dziesiątą stronę w Wordzie, a do końca było jeszcze daleko! Przerażona zaczęłam skracać całość i zastanawiać się jak upchnąć Twoje wymogi. No i wyszło coś takiego ;)
Czekam na Twoją opinię i mam nadzieję, że Ci się spodoba!
Ściskam serdecznie!
~Chriss
Stał w cieniu drzewa, opierając się o
gruby pień. Na pozór nonszalancka poza zakrywała sztywne napięcie ramion, a
czarna maska ukrywała zdegustowany i znudzony wyraz twarzy.
- Po jaką cholerę zgodziłem się tu
przywlec?- mruknął sam do siebie i leniwym krokiem ruszył w stronę oświetlonego
placu.
Lawirował między tańczącymi parami,
mijał dziesiątki poprzebieranych dziwaków, którzy choć na chwilę próbowali
oderwać się od szarej codzienności. Poruszał się z gracją, dumnie wyprostowany,
z lekko uniesioną głową. Zdawał się unosić nad ziemią, zgrabnie wymijając czarodziejów
mieniących się wszystkimi kolorami strojach. Jednocześnie szukał wzrokiem
wysokiej postaci, spowitej w biały smoking i brokatową pelerynę sięgającą ziemi.
Na próżno wpatrywał się w tłum nigdzie nie dostrzegł jasnych, prawie białych
włosów, sięgających do połowy pleców. Wtedy jego uwagę przykuła wysoka, ale
drobna postać. Kobieta miała na sobie czarną sukienkę, dopasowaną w talii i
rozkloszowaną w pasie, sięgającą kolan. Długie, zgrabne nogi w czarnych
rajstopach i eleganckich butach na korku dodawały jej sylwetce dodatkowego
uroku. Nagie ramiona okrywał delikatny, czarny szal, a twarz przysłaniała
wyszukana maska. Nieznajoma, jakby czując na sobie jego spojrzenie, odwróciła
twarz w jego stronę. Lustrowali się w milczeniu
i z chłodną ciekawością. Żadne nie chciało okazać nazbyt gorliwego
zainteresowania drugą osobą. Postanowił jako pierwszy oderwać wzrok. Uniósł
kąciki ust w wyrafinowanym uśmieszku i powrócił do poszukiwań. Znów wyrażał
swoją postawą znudzenie i obojętność, choć w głębi zastanawiał się skąd zna te
oczy w kolorze ciemnej czekolady... Czuł, jak intensywne spojrzenie kobiety
wywierca mu dziurę w plecach. Nie odwrócił się. Wiedział, że za nim pójdzie.
Doszedł do lady barku i nieco arogancko oparł się o blat. Nie mylił się. Już po
chwili, drobna sylwetka stała tuż obok. Pozwolił, by cyniczny uśmieszek wkradł
się na jego wąskie wargi. Na chwilę utonął w płynnym brązie oczu nieznajomej.
Dryfował po bezkresnej pustyni. Nie mógł wyczytać nic z tych dwóch pięknych
tęczówek z lekko rozszerzonymi źrenicami. Niespodziewanie obraz zasłoniła mu
para stalowoniebieskich oczu. Zamrugał zaskoczony i uniósł brew w niemym
pytaniu skierowanym do Lucjusza.
- Jak się bawisz, Severusie?- zapytał
z charakterystycznym dla siebie cedzeniem wyrazów.
- Ciągle
się zastanawiam po co kazałeś mi tu przyjść?
- Daj spokój! Przecież wiesz, że to
dla Dracona. Jesteś jego ojcem chrzestnym i wypada byś zaszczycił go swoją
obecnością na jego zaręczynach, nie sądzisz?
Zbył go machnięciem ręki i odwrócił
wzrok. Ukradkiem zerknął za plecy przyjaciela i rozczarowany dostrzegł, że
nieznajoma zniknęła.
- Zaczyna się. –
Lucjusz szturchnął go w bok, chcąc zwrócić jego uwagę.
- Witam wszystkich
przybyłych! Jest mi niezmiernie miło, że przyszliście tu, w tak ważnym dla mnie
dniu. – Draco stał na drewnianym podeście imitującym altankę obrośniętą białymi
różami. Miał na sobie elegancki smoking, podkreślający jego zgrabną i dobrze
zbudowaną sylwetkę. Jasne włosy układały się w artystyczny nieład, nadając mu
wygląd niesfornego chłopca. Rzucał niepewne spojrzenia w kierunku Narcyzy,
która delikatnie kiwała głową, dodając mu otuchy. Łatwo było ją odnaleźć
wzrokiem, gdyż tylko ona, jej syn i przyszła synowa nie mieli na twarzach
masek. Młody mężczyzna podszedł do stojącej nieco z tyłu Astorii Greengrass,
która ubrana w kremową sukienkę obszytą białą koronką, nerwowo skubała rękawiczkę.
Ujął ją pod ramię i przeszedł na środek altanki. Tam klęknął, nie wypuszczając
drobnej dłoni i wpatrując się w oczy wybranki zaczął drżącym głosem:
- Astorio, znamy się
od dawna, nasze małżeństwo zaplanowano od momentu naszych narodzin, ale nie
chcę byś była ze mną z obowiązku… Dlatego pytam cię teraz: wyjdziesz za mnie?
Kobieta wypuściła powoli powietrze z
płuc i odparła pewnym głosem:
-Tak. – To
jedno słowo wystarczyło. Draco porwał ją w objęcia i mocno pocałował, wywołując
na jej twarzy rumieniec zażenowania.
Severus nadal opierający się o ladę baru
przyglądał się całej scenie z lekkim rozbawieniem. „Ciekawe jak długo ćwiczyli to przedstawienie”-
pomyślał i prychnął pod nosem. Gdyby nie znał swojego chrześniaka może
uwierzyłby w tą historyjkę o pięknej miłości. Ale go znał. I wiedział, że
Narcyza włożyła dużo pracy w organizację zaręczyn swojego jedynego syna. Nie
chcąc dłużej patrzeć na chrześniaka i jego narzeczoną, ruszył w kierunku małego
jeziorka, oświetlonego delikatnym, niebieskim światłem. Kropelki wody,
rozpryskujące się z niewielkiej fontanny, w połączeniu ze strugami światła
rzucały niesamowite refleksy na teren wokół zbiornika. Kiedy zbliżył się do
obiektu, usłyszał odgłos szamotaniny. Zaczął się rozglądać i dostrzegł dwie
postacie, po przeciwnej stronie akwenu. Mężczyzna trzymał za nadgarstki
kobietę, która próbowała się uwolnić, raz po raz kopiąc nieszczęśnika. But na
obcasie trafił w brzuch czarodzieja, który wyraźnie zdenerwowany odepchnął
partnerkę, powodując, że upadła. Już po chwili tarzali się w trawie i ziemi,
próbując zwyciężyć nad przeciwnikiem. Severus uśmiechnął się cierpko i wolnym
krokiem ruszył w kierunku pary czarodziei. Wyciągnął różdżkę i machnął nią
krótko wyczarowując zaklęcie tarczy między rozwścieczoną dwójkę. Efekt był
taki, że oboje odbili się od niewidzialnej przeszkody i wylądowali pięć metrów
od siebie. Zadowolony uśmiechnął się złośliwie i ruszył w kierunku kobiety.
Jakież było jego zdziwienie, gdy rozpoznał w niej tajemniczą czarownicę w
czarnej masce. Wyciągnął w jej stronę dłoń, lecz ona zignorowała ją
i dźwignęła się na nogi o własnych siłach. Stanęła dumnie wyprostowana i
zmierzyła go chłodnym spojrzeniem. Usłyszał, że mężczyzna za nim również
podniósł się z ziemi. Odwrócił się więc w jego stronę i uniósł podejrzliwie
brew. Nieznajomy był dość wysokim i dobrze zbudowanym brunetem,
o buntowniczym spojrzeniu ciemnych oczu. Śniadą cerę zakrywała biała maska, a
całość dopełniał dość niecodzienny strój: jasne, dopasowane spodnie, brokatowa
luźna koszula i biały kapelusz. Mężczyzna przeniósł spojrzenie na kobietę.
-Nie myśl sobie, że tak łatwo od tego
uciekniesz, kochanie.
Ostatnie słowo wyraźnie podkreślił,
jakby chciał ją sobie przywłaszczyć. Łypnął na nich spode łba i odwróciwszy się
na pięcie, zniknął w mroku nocy. Severus ponownie skupił swą uwagę na czarownicy
i znów na chwilę utonął w parze brązowych oczu. Niespodziewanie znalazł się
blisko niej. Prawie się stykali, a jej delikatny i słodki oddech owiał jego
twarz. Wciągnął głęboko powietrze rozkoszując się niebiańskim aromatem. Nieświadomie
uniósł dłoń i musnął jej policzek. Zadrżała pod jego dotykiem i przechyliła
ciężar ciała do przodu, tym samym wtulając twarz w jego chłodne palce. Przeniósł
spojrzenie niżej i jego wzrok spoczął na delikatnych, lekko popękanych ustach
kobiety. Nie były idealne, ale tym bardziej intrygujące. Dolna warga była nieco
większa niż górna, w amarantowym kolorze, z drobnymi śladami zagryzania.
Zapragnął poczuć ich smak, chciał sprawdzić, czy rzeczywiście są tak miękkie i
delikatne jak sobie wyobrażał. Pochylił głowę i zbliżył swoje wargi do jej ust.
Były tak słodkie! Poczuł smak truskawek i czekolady. Uświadomił sobie, że
rzeczywistość jest tysiąc razy lepsza niż jego wyobrażenia. Zatracił się
całkowicie w namiętnym pocałunku, pozwolił unieść się fali rozkoszy i oddał się
instynktowi. W jednej chwili kobieta znieruchomiała. Cofnęła się gwałtownie,
dysząc ciężko i patrząc na niego z przerażeniem. Zakryła dłonią usta, a na jej policzkach
pojawiły się szkarłatne rumieńce.
- Co to było? – miała pewny siebie i
zarazem delikatny głos. Mógł przysiąc, że już go kiedyś słyszał. – To nie
poprawne. Nawet się nie znamy.
- Odniosłem nieco inne wrażenie – mruknął
i zaczął jej się przyglądać z jeszcze większą intensywnością. – Skoro
twierdzisz, że się nie znamy, to co powiesz na to, żeby się stąd wyrwać we
dwójkę?
- To zależy co łączysz ze zwrotem „we
dwójkę”? – odpowiedziała pytaniem, uśmiechając się przy tym lekko.
- Co łączę? Hmm... Lampkę wytrawnego
wina, blask świec i przyjemną pogawędkę, mającą na celu lepsze i dłuższe
poznanie.
- W takim razie zgoda. – Obdarzyła go
uroczym uśmiechem, jednocześnie unosząc dumnie głowę i podeszła do niego.
Chwycił ją za rękę i deportował się z głośnym trzaskiem. Chwilę później
otwierał ciemne, dębowe drzwi, wpuszczając czarownicę do środka. Następnie
przeprowadził ją przez przestronne pokoje, aż w końcu znaleźli się na
oświetlonym przez świece tarasie. Kobieta mruknęła z zadowoleniem i zajrzała mu
głęboko w oczy. On w tym samym momencie wręczył jej kieliszek wypełniony bordowym
trunkiem.
- Dlaczego zgodziłaś aportować się tu
ze mną? Jeszcze chwilę wcześniej byłaś przerażona tym, że cię pocałowałem. Skąd
wiesz, że nie zrobię tego ponownie?
- A co, jeśli chcę, byś to powtórzył?
Zauważył, że już opróżniła swój
kieliszek, więc dolał jej wina.
- Jesteś tego pewna? Jak już zacznę
nie będzie odwrotu. – Pozwolił, by jego wargi wykrzywiły się w drapieżnym
uśmiechu.
- Jestem pewna w stu procentach.
Po tych słowach wpiła się w jego
usta. Lekko oszołomiony dopiero po chwili zaczął odwzajemniać pocałunek. Kiedy
z ledwością łapali powietrze w płuca, delikatnie ją odsunął.
- A co z lepszym poznaniem? Jesteś
nieznajomą. Skąd mogę wiedzieć, że nie chcesz mi czegoś zrobić?
- To też jest w pewnym sensie „lepsze
poznanie”.
Znów przysunęła się bliżej niego,
obejmując go za szyję.
- Na pewno tego chcesz? Nie będę się
umiał powstrzy…
- Oh przymknij się. I całuj. – Nie
pozwoliła mu dokończyć, zamykając usta pocałunkiem. Przysunął się jeszcze
bliżej, oplatając sobie jej nogi wokół bioder. Nie odrywając się od niej i nie
przerywając namiętnego pocałunku, wyniósł ją z tarasu i wszedł do wielkiej
sypialni. Delikatnie położył ją na łóżku i nie bawiąc się w zapalanie światła,
oddał się o wiele przyjemniejszym i ciekawszym czynnościom.
~*~
Obudziły go promienie słońca,
wpadające do pokoju przez wysokie okno. Ziewnął przeciągle i powolutku zaczął
sobie przypominać wydarzenia z ostatniej nocy. Gwałtownie odwrócił głowę w bok
i dostrzegł śliczną kobiecą twarz. Serce zamarło mu w piersi. Gapił się na nią
tępym wzrokiem, nie wiedząc, czy wybuchnąć śmiechem, czy może płaczem. Parę
centymetrów przed nim leżała jego była uczennica. Brązowe włosy okalały jej
twarz niczym aureola, a wargi były lekko rozchylone, nadając jej niewinny
wygląd. Sapnął z przerażenia i jednocześnie z dziwnej satysfakcji. Wtedy
kobieta przeciągnęła się leniwie i powoli rozchyliła powieki. Kiedy spojrzenie
jej czekoladowych oczu skrzyżowało się z jego, wydała z siebie cichy okrzyk.
Zgarnęła białą kołdrę i zaryła nią nagie ciało.
- To jakiś żart? – zapytała nieco
histerycznie.
- O to samo chciałem zapytać. –
Odparł chłodno, uważnie się jej przyglądając.
- Nie, nie, nie! To się nie powinno
zdarzyć! Za dużo wypiłam. O Godryku! Zupełnie straciłam nad sobą kontrolę! – chwyciła się za głowę, kręcąc nią zawzięcie,
jakby tym zaprzeczeniem mogła zmienić bieg wydarzeń. Severus delikatnie, acz
stanowczo unieruchomił jej ręce, zmuszając tym samym, by się uspokoiła.
- Weź się w garść Granger. – Warknął
poirytowany. – To była tylko jedna, nic nie znacząca noc. Nic złego. Każdy
czasem przez coś takiego przechodzi. A teraz wybacz, ale muszę uciekać. Praca
czeka.
Wstał i owinął się prześcieradłem w
pasie. Kiedy był już przy drzwiach odwrócił się z zamiarem rzucenia jakiejś
zgryźliwej uwagi. To był błąd. Poczuł jak twarda pięść wciska mu się w nos, z
którego po chwili trysnęła krew. Zaskoczony zatoczył się do tyłu i podparł się
o framugę drzwi, tym samym ratując się przed upadkiem.
- Jasna cholera! Co cię opętało
kretynko?!
- Dopiero zaczynam! I nie nazywaj
mnie tak rozmiękła klucho!
Drugi cios był wymierzony w brzuch i
kiedy dosięgnął celu, został nagrodzony jękiem bólu.
- Opanuj się wariatko! O co ci
chodzi?!
- O co? A już myślałam, że tylko
udajesz takiego idiotę. Wykorzystałeś mnie!
- Ty sobie chyba żartujesz! Ja cię
wykorzystałem? To ty się na nie rzuciłaś jak głodny wilk na bezbronną owieczkę.
- Bezbronną owieczkę?! Bezbronną
owieczkę?! – rzuciła się na niego z pięściami, lecz gwałtownie się zatrzymała i
zasłoniła usta dłonią. Oparła się rękami o ścianę, próbując powstrzymać zawroty
i ból głowy.
- Wracam do domu. Wiedz, że mam cię za najgorszego typa w całym wszechświecie. - Nie czekała na jego odpowiedź, tylko od razu deportowała się z głośnym trzaskiem.
~*~
Dwa tygodnie później
Hermiona Granger drżącą ręką zapukała do dębowych drzwi, bogatej rezydencji, w
których już po chwili pojawiła się wysoka, szczupła postać, jak zwykle odziana
w czerń. Zdziwienie i szok wykrzywiły bladą twarz Severusa Snape’a.
- Granger? Co
cię tu sprowadza?
- Musimy
pogadać. Poważnie.
Odsunął się,
robiąc jej przejście. Przemknęła koło niego i usiadła w pierwszym pokoju, do
którego wpadła. Uniósł pytająco brew, zadając nieme pytanie.
- Jestem w
ciąży. – Powiedziała bez ogródek, odważnie patrząc mu w oczy. Twarz mężczyzny
pozostała bez wyrazu. Jeśli targały nim jakieś emocje, potrafił je doskonale
ukryć. Podszedł do niej powolnym krokiem, nie odrywając wzroku od jej twarzy.
Potem tak po prostu ją pocałował.
- Cóż... Oczywiście
pozwolę ci tu zostać. I naszemu dziecku również. Jedna nie licz na jakiekolwiek
uczucia z mojej strony.
Była
przygotowana prawie na wszystko. Przypuszczała, że wygoni ją od razu po
usłyszeniu wieści, że zacznie ją wyzywać, że zabroni jej pokazywać się w jego
życiu. Jednak tego nie przypuszczała. Nawet przez chwilę nie myślała, że
pozwoli jej ze sobą zamieszkać. Musiała przyznać, że była mu bezgranicznie
wdzięczna. W końcu przestanie chodzić do pracy, nie mogłaby zajmować się domem
i wieloma innymi sprawami. Uśmiechnęła się delikatnie, czując się zobowiązaną
wobec tego człowieka.
-Dziękuję.
Jestem twoją dłużniczką.
Severus pomógł jej w
przeprowadzce. Kiedy skończyli, kobieta zapadła w sen. Delikatnie przykrył ją
kocem i usiadł na podłodze, trzymając jej dłoń. Wiedział, że coś się zmieniło.
Czuł się do niej przywiązany. Nieprawdopodobne, prawda? Jednak nie mógł jej
tego powiedzieć. Sam nie był do końca pewny swoich uczuć. Od lat twierdził, że
jego serce zamieniło się w twardy kamień. Lecz gdy tylko ją poznał, poczuł się
tak, jakby wywróciła jego życie do góry nogami. Lecz czy było to stałe uczucie?
Czy może tylko chwilowe zauroczenie? Nie mógł jej tego zrobić. A co jeśli by go
odrzuciła? Tego by nie zniósł. Wolał zostać w swojej zimnej i oschłej masce,
nie dopuszczając do tego, by jego emocje i odczucia wyszły na zewnątrz.
~*~
*Pięć lat później*
W przestronnej sypialni rozległ się
huk tłuczonego szkła. Hermiona usiadła gwałtownie na łóżku, rozglądając się za
źródłem hałasu. Severus przetarł dłonią zaspane oczy, a z jego ust dobyło się
ciche warknięcie:
- Rosalie Jane Snape. Przyjdź. Tu. W.
Tej. Chwili.
Chwilę później do pokoju wsunęła się
drobna postać. Wielkie czarne oczy emanowały niewinnością, a różowe ustka
układały się w uśmieszek zadowolenia.
- Tak tatku?
Cieniutki głosik – wcielenie
posłuszeństwa – sprawił, że mężczyzna musiał powstrzymać drżenie warg.
- Czekam na wyjaśnienia, młoda panno.
- Ale ja…
- Dlaczego moje ślubne zdjęcie leży w
drobiazgach na podłodze? – Przerwał jej ostrym tonem.
- To wyszło zupełnie przez przypadek!
Wiatr zawiał za mocno i zrzucił fotografię! – energicznie pokiwała głową, chcąc
nadać swoim słowom więcej prawdy.
- Obydwoje wiemy, że to nieprawda.
-Ojej! Muszę lecieć! Patricia mnie woła! – i już jej nie było. – Severus wybuchnął
śmiechem i pocałował małżonkę.
- Kocham cię.
– Szepnęła brunetka i złożyła delikatny pocałunek na jego wargach.
- Ja też cię
kocham.
Cudna miniaturka :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że końcówka nie jest dłuższa. Ale czy tak jestem zachwycona :)
Cieszę się, że Ci się podobało, a przy okazji dziękuję za wyrażenie swojej opinii :))
Usuń~Chriss
Genialna miniaturka! Jednakże mam pytanie co do pewnego bloga z miniaturkami. Mianowicie na tym blogu były miniaturki takie jak: Jeden dzień, i chyba 3-częściowa tatuś albo tata. Jesli coś wiecie i pomożecie to dziekuję!
OdpowiedzUsuń