Nie wiem, czy to jest to, czego oczekiwałaś, kochana, jednak całkiem dobrze się bawiłam, pisząc to. Jest nieco krótka, przepraszam za to, wydawało mi się jednak, że nie powinnam już niczego więcej dodawać.
Katja
– Weasley,
nie wiem, kto cię uczył tańczyć, ale musiałaś być dla niego tragicznym
przypadkiem.
Rose
Weasley z oburzeniem wymalowanym na twarzy odwróciła się w stronę Scorpiusa
Malfoya, opierającego się o ścianę. Na jego ustach pojawił się ten charakterystyczny,
złośliwy uśmieszek, którego nienawidziła. W tej chwili miała ochotę zamordować
blondyna, zupełnie jak przez większość czasu, który spędzali razem.
– Za to
tobie, Malfoy, chyba ktoś nadepnął na ucho – odburknęła, kładąc ręce na
biodrach.
– Och, och,
Weasley, jeszcze wczoraj mówiłaś coś zupełnie innego. – W jego szarych oczach
pojawiły się bardzo charakterystyczne ogniki, które zwiastowały coś
zdecydowanie niedobrego.
– Jestem
kobietą, mogłam zmienić zdanie.
– W takim
razie – odepchnął się od ściany, żeby móc podejść bliżej – muszę użyć całego
swojego uroku osobistego, żeby cię przekonać, że się mylisz.
– Nie
zbliżaj się do mnie, idioto – mruknęła. Niemalże odruchowo zrobiła krok do tyłu,
zwiększając odległość między nimi. – Jeszcze chwilę temu mówiłeś, że nie umiem
tańczyć. Wobec tego nie mam tu nic do roboty.
– Dokąd się
wybierasz?
Głos
Scorpiusa sprawił, że się zatrzymała tuż przed drzwiami. Jej ręka zastygła w
powietrzu, nad klamką; sama Rose jednak nie miała zamiaru się odwracać. Nie
chciała widzieć triumfu na twarzy Malfoya, nie chciała widzieć, jak dumnym
gestem przeczesuje włosy, już pewien swojego zwycięstwa.
– Do wieży
Gryffindoru – prychnęła. – Przecież nie jestem ci potrzebna, nie?
– Och, och,
w którym momencie tak powiedziałem?
–
Powiedziałeś, że nie umiem tańczyć, a to oznacza, że nie jestem ci do niczego
potrzebna. – Zamarła z dłonią na klamce, jakby nie wiedząc, czy powinna opuścić
pomieszczenie, czy nie. Scorpius jednak świetnie wiedział, że gdyby tego
chciała, już dawno by wyszła. – Mam rację, prawda?
–
Nieprawda. I chcesz
mnie tak zostawić samego?
Uśmiechnęła
się gorzko.
– Przecież
nie będziesz sam. Masz tę swoją Alison.
– Ta
blondynka ze Slytherinu? – spytał z niedowierzaniem, lecz zaraz potem się
roześmiał. – Tu cię boli, co, Rosie?
– Nie
nazywaj mnie tak! – warknęła wściekła.
– To jak
mam cię nazywać? Weasley? Ruda? Hm, myślę, że żadna z tych nazw nie brzmi tak
dobrze jak Rosie.
– Przestań!
Ciągle się ze mnie nabijasz i ze mną kłócisz! Lubisz mnie prowokować, co?
Była
rozdrażniona i bliska wybuchu.
– Po prostu…
Wiesz, jesteś piękna, kiedy się złościsz.
Scorpius
wyciągnął w jej stronę rękę, uśmiechając się łobuzersko.
– Kłamiesz…
Policzki
Rose pokryły się czerwienią.
– Czemu
miałbym? Zatańcz ze mną, madame.
Po chwili
wahania chwyciła jego dłoń i dała się wciągnąć do tańca.
Dziękuję <3
OdpowiedzUsuńJest strasznie urocza. :D Bardzo mi się podoba.
Poprawiłaś mi nią i tym, że pisząc się świetnie się bawiłaś, humor. :D
Bardzo się cieszę, że Ci się podobało! Trochę się bałam, czy będzie okej, bo wyszła nieco krótka i nie do końca wiedziałam, jak to ogarnąć. :>
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Katja
Tekst bardzo krótki, ale nie da się nie uśmiechnąć :D Oni są po prostu słodcy.
OdpowiedzUsuńOj, są, są! Cieszę się, że choć trochę mogłam poprawić komuś humor tą miniaturką. ^^
Usuń