Rocznice Blogów
CZERWIEC!

piątek, 20 stycznia 2017

MnZ dla Niuniutka

Dolina Godryka o tej porze roku jest równie piękna, co przerażająca. Wszystko spowija cisza, a bezgłośny wiatr wprawia w ruch śnieg leżący niby kocem na ziemi. Latarnie słabym światłem oświetlają martwe miasteczko, a w oddali widzę otwarte drzwi, które stukają o ścianę domu. Nachodzi mnie myśl o zamknięciu ich na głucho, a jednak nie mogę ruszyć się z miejsca.

Miasto duchów oprócz oczywistego, strasznego krajobrazu miało w sobie coś, co nadawało mu magię. Staram się właśnie tak o nim myśleć. Wizja w pośpiechu opuszczonej Doliny przytłacza mnie, a tragedia domu zdobionego małą tabliczką zdaje się mnie wołać. Mimo wszystko uważam miasteczko za niezwykłe, bo nawet podniszczone dachy budynków pokryte błyszczącym puchem w świetle księżyca są dla mnie piękne, tak samo jak zapomniany cmentarz, gdzie między pomnikami tańczą wiatr ze śniegiem.
Patrzę na Harry'ego, który od jakiegoś czasu milczy i przygląda się nagrobkowi. Wbija w niego wzrok, jakby chciał jednym spojrzeniem ożywić swoich rodziców. Jego usta są sine, a ciemne roztrzepane włosy, z którymi igra wiatr, są pełne białych kryształków. Na jedną chwilę odsłania jego bliznę i zerkam na nią, a potem przysuwam się lekko do niego, nie chcąc znów myśleć o jego rodzinie.
Po raz kolejny patrzę na nagrobek. Czarne litery kontrastują z białym marmurem i widzę napis na dole lekko zakryty śniegiem. Przechylam głowę i ostatni rzucam okiem na chłopaka. Odchodzę od niego i klękam przy grobie, drżącą z zimna ręką wyciągając różdżkę. Wolnym ruchem tworzę kształt koła i wzdycham. Przyglądam się teraz skromnemu wiankowi, który zdobi pomnik i dłonią przecieram napisy na grobie.  Moje serce przyspiesza  rytm, gdy widzę uśmiech Harry'ego. Opieram głowę o jego ramię i nieśmiało łączę dłoń z jego. Chłopak przysuwa się do mnie jeszcze bardziej i splata swoje palce z moimi.

~

Rona nie ma przez zaledwie kilka dni, a mam wrażenie, jakby opuścił nas przed wojną. Pustka zdaje się wypełniać cały namiot i pochłaniać wszystko w całości. Przez całą naszą znajomość byliśmy trójką nierozłącznych dusz, które zawsze i bez względu na wszystko trzymały się razem.
A teraz go nie ma.
Harry patrzy na mnie, ale unikam jego wzroku. Nie potrafię poradzić sobie z cichą muzyką dobiegającą ze starego radia, a nawet powietrze wydaje się być inne i głos piosenkarza zdaje się nie pasować.  Żadne słowa nie pozwoliłyby się nam porozumieć. Oplatam ciaśniej nogi ramionami i przyglądam się lampie, wokół której lata ćma, machając szybko skrzydełkami i raz po raz uderzając o żarówkę.
Chłopak wstaje i podchodzi, ale ciągle nie podnoszę na niego spojrzenia. Wbijam wzrok w motyla, gdy Harry staje przede mną, wyciągając dłoń. Spoglądam na nią i wstaję od niechcenia, patrząc mu w zielone oczy. Wyciąga ręce i dotyka mojej szyi zimnymi palcami. Zdejmuje horkruksa i rzuca go na łóżko, a ja ciągle czuję na swojej bladej skórze dotyk jego dłoni, jakby nadal to robił. Ujmuję jego ręce, a on prowadzi mnie na środek, po czym stara się mnie rozruszać. Uśmiecham się lekko i naśladuję jego ruchy. Harry zawsze był beznadziejnym tancerzem, więc rusza się niezgrabnie. Potem przyciąga mnie do siebie i obkręca wokół własnej osi energicznym ruchem, na co się śmieję i unoszę głowę do góry. Wirujemy po podłodze namiotu, jakby nas coś połączyło, jakbyśmy byli sobie stworzeni. Przysuwa się do mnie i obejmuje w pasie, trzymając moje ręce. Kiwamy się jednym rytmem. Patrzy w moje oczy i zakłada  kosmyk moich włosów za ucho. Stajemy obok siebie i kładę głowę na jego ramieniu. Przytulam się do niego i wdycham jego zapach, przymykając oczy. Ruszamy się wolno, a piosenka już dawno przestała mi ciążyć. Teraz wydaje się idealnie pasować do nas, do tej gwiezdnej nocy. Nie chcę się już odsuwać od Harry'ego, a przez myśl przechodzi mi, że chciałabym do głosu Nicka Cave'a tańczyć z nim już zawsze.

~

Ron nie wrócił ani nazajutrz, ani kilka dni potem. Płacz towarzyszył mi każdej smutnej nocy i dbałam tylko o to, by Harry nie słyszał mojego łkania, więc wciskałam twarz w poduszkę tak mocno, jak potrafiłam. A jednak miałam przeczucie, że doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
Starałam się odwlekać wyjazd tak długo, jak mogłam, żyjąc złudną nadzieją jego powrotu.  Dni mijały, a fazy księżyca stopniowo zmieniały się, by ten w końcu mógł zawisnąć w pełnej krasie na nocnym niebie. Był tak ogromny i tak blisko, ale nie potrafiłam dostrzec jego piękna. Nawet on zdawał się być pozbawiony sensu, gdy moje serce było rozdarte. Niedługo później uświadomiłam sobie, że Ron nie był jedynym powodem mojego podłego nastroju. Był nim Harry.
W końcu powiedział, że musimy wyjechać. Chciałam się sprzeciwić, ale nie wydobyłam z siebie żadnego słowa. Kiwnęłam więc tylko głową i spakowałam wszystko, by następnie teleportować się w bliżej nieznane miejsce na pustkowiu, którego nawet nie było na mapie. Nie mieliśmy pojęcia, co robić. Bez Rona i jego szalonych pomysłów nic nie było takie łatwe jak wcześniej.

~

Obracam horkruksa w dłoni, siedząc na kamieniu w rzece, która szybko płynie w stronę wodospadu. Nachodzi mnie ochota, by rzucić go jak najdalej i patrzeć, jak znika w wodzie jeziora położonego kilkanaście metrów pode mną.
Ron dostał wygaszacz od Dumbledore'a nieprzypadkowo. Profesor znał go i wiedział, że może odejść. Weasley nie zgubił się; on po prostu nie chce wrócić. A ja nie mam zamiaru płakać za nim dłużej. Nie potrafię wybaczyć mu tego, że nas opuścił.  Że opuścił Harry'ego, gdy ciąży na nim tak ogromne brzemię. Pod wpływem jednej myśli wstaję na równe nogi i patrzę w stronę namiotu. Przeskakuję wodę i biegnę w stronę chłopaka, którego ja również opuściłam.
Waham się przed otworem namiotu. Po chwili wchodzę i od razu widzę Harry'ego, który przygląda mi się, trzymając w dłoni znicza. Staję w progu i po prostu w milczeniu patrzymy na siebie. Horkrus zdaje się ciążyć mi w dłoni, więc rzucam go na bok. Chłopak nadal bez słowa wpatruje się we mnie i drga, gdy podchodzę do niego i po prostu siadam mu na kolana, wtulam się w jego klatkę piersiową i kładę głowę na jego barku. Słyszę dźwięk upuszczanego znicza i czuję ramiona Harry'ego wokół siebie. Przysuwa twarz do mojej szyi i czuję na niej jego ciepły oddech. Przytulam go mocniej, nie chcąc wypuścić go chociażby na chwilę. 


1 komentarz:

  1. Bardzo ładnie, subtelnie napisane. Więź między Hermioną a Harrym jest piękna, niezniszczalna. Nie potrzebują słów, by pokazać, co do siebie czują ^^

    OdpowiedzUsuń