Drodzy Czytelnicy,
Kim on był? Niezastąpionym mężem, synem i bratem dla swej rodziny, ale także wspaniałym aktorem, reżyserem i scenarzystą dla świata. Szczerze nie lubił roli Snape'a, bo to ona właściwie dała mu ogromną popularność – a Alan nie chciał być rozpoznawalnym z powodu postaci Severusa, liczył się dla niego całokształt.
Uchodził za człowieka silnego, który zrobi wszystko, by zwyciężyć. I wygrać.
Zapewne dla wszystkich z nas informacja o jego śmierci była wstrząsem.
Nie ma go. Po prostu już go nie ma.
Alan Rickman nie był dla mnie nikim bardzo ważnym. Owszem, zawsze gdzieś w środku był, ale... To tyle.
Dlaczego śmierć osoby, której nie znamy, której prawie nikt z nas nie miał szansy poznać, jest aż tak trudna?
Bo byliśmy fanami.
Czekaliśmy na niego. Na nowy film. Nowy wywiad. Nową informację na jego temat.
Może był naszym ulubionym aktorem, a może nie obejrzeliśmy żadnego innego filmu z nim poza Harrym Potterem.
Może był naszym ulubionym aktorem, a może nie obejrzeliśmy żadnego innego filmu z nim poza Harrym Potterem.
Jednak zawsze gdzieś w tych odmętach świadomości wiedzieliśmy, że jest. I nie przypuszczaliśmy, że stracimy go tak szybko.
Nie usłyszymy już o nowym filmie, przedstawieniu z nim w roli głównej bądź o kolejnym wyreżyserowanym przez niego dziele. Nie będziemy mogli obejrzeć nowego wywiadu.
Nie będziemy mogli usłyszeć jego głosu.
***
o kurcze nie wiedzialam o tym. szkoda go swietnym byl aktorem [*]
OdpowiedzUsuń